Niemożliwe

Wydaje się niemożliwe... dopóki się nie spełni...
Niedziela, 18 listopada...dziś mija 9 miesięcy od kiedy zaczęłam zapisywać nowe kartki mojego życia...TAAAAAKKKK JAAAAA MIESZKAM TU JUŻ 9 MIESIĘCY. Ja pierdole :D 
Zabawne, że największe marzenie życia się spełniło...to, co wydawało się nierealne- oczywiście- wyobrażalne ale tylko w mojej głowie- jest rzeczywistością. 
Jak to dobrze, że na świecie są marzyciele, że realizm nie przesłonił mi pragnienia serca- że ułożone życie, firma, nie stanęły mi w ostateczności na drodze do spełnienia tego, za czym tak tęskniłam, że rozpacz, żal, złość, poczucie winy, śmierć ukochanej osoby - nie zamknęły mi serca..
,,Jaki jest cel bycia realistą? - Możliwość momentalnego rozświetlenia całego pokoju za pomocą jednego przełącznika było czymś nierealistycznym, ale na szczęście Edison myślał inaczej, możliwość słuchania radia jest dziś normą w drodze do pracy - jednak kiedyś fale radiowe, których nie można dotknąć ani zobaczyć - były czystą abstrakcją ale na szczęście Marconi, myślał inaczej, kiedyś ruch obrazków, które śmiały się i przybierały postaci myszy, kaczorów, było czymś NIEWYOBRAŻALNYM ,- na całe szczęście DISNEY myślał inaczej- kiedyś fakt, że jakaś ogromna maszyna, ważąca tony, może się wzbić w powietrze i przenieść nas z jednego kraju lub kontynentu do drugiego- było czymś, co nie mieści się w głowie - ale na szczęście byli ludzie, którzy myśleli inaczej - kiedyś niewyobrażalne było to, że można włożyć całego wafla ryżowego do buzi - całe szczęście mój kolega myślał inaczej haahahahahah ( jesteś taki zdolny W:D) 
Jeśli czytasz to, i wiesz, że chciałbyś coś zmienić w swoim życiu, coś nie daje Ci spokoju, Twoje małe dziecko w Tobie marzy...ale Ty z uporem maniaka zabijasz je, bo przecież jesteś już taki dorosły, wychodzisz z założenia, że coś nie wypada, wychodzisz z założenia, że już za późno, wychodzisz z założenia, że trzeba być realistą...ale jesteś nieszczęśliwy w głębi duszy...
Możesz być realistą i wychodzić z założenia, że TAKIE JEST ŻYCIE - narzekając i patrząc, jak Twoje marzenia powoli odchodzą w zapomnienie ...ale ja przypomnę Ci, że życie jest takie, jakie sobie zbudujemy- odpowiedzialność wtedy przygniata, prawda? Jeśli to wiesz...wiesz, że musisz coś z tym zrobić, wziąć się do pracy, czasami rozwalić cały schemat, w którym żyjesz i skoczyć na głęboką wodę, nie wiedząc czy pod taflą wody, są skały, które mogą Cię zabić ....Czasami całe życie się rozwala. Czasami może być tak- że wtedy nie wiesz, co z Tobą dalej będzie...czasami boisz się, że się utopisz...że już koniec...okazuje się być dopiero początkiem czegoś pełniejszego, wartościowszego, czegoś, co cenisz..bo kosztowało dużo.
,, Sokei dotykał grudek gliny z zamkniętymi oczami. Całą swoją uwagę skupiał na ugniataniu gliny, na sposobie, w jaki jego palce zanurzały się w niej, a tym samym, jak zanurzały się w naturze oraz sztuce. Ugniatając glinę, czuł, że wszystko jest możliwe....
Zdawał sobie sprawę z tego, że jeśli chciał zrobić coś wyjątkowego, musiał poświęcić temu całą swoją uwagę...
Cały swój świat miał skupiony w dłoniach. W tamtym momencie nie istniało nic poza nim i jego misą. Wiedział, że rzeczy wyjątkowe nie potrzebują zdobień, ponieważ ich uroda i piękno tkwią w prostocie. Z taką myślą delikatnie i powoli pokrywał glinę emalią. Rezultatem jego pracy była surowa misa. Dla Sokei misa była obrazem jego życia, jego kreatywności oraz wolności  jego duszy "
,,Nadszedł czas wyjęcia misy z pieca. Ogień, ziemia i powietrze wytworzyły w niej przypadkowe, nieprzewidywalne formy, grając cieniem i światłem. Cierpliwy i ogromnie zaangażowany Sokei mógł w końcu zobaczyć efekt swojej miłości i pracy. Misa była tak piękna, że Sokei ogarnęło wzruszenie. Drżenie opanowało jego ręce, sprawiając, że piękna misa wypadła z dłoni i rozbiła się na sześć części. Sokei upuścił żelazne szczypce, po czym upadł na kolana obok kawałków misy. Jego twarz wyrażała zdumienie. Jego dłonie drżały, z oczu płynęły łzy. Jakże ulotne okazało się być istnienie jego dzieła...Sokei poczuł delikatną dłoń na swoim ramieniu.
- Nie płacz, Sokei- powiedział Chojiro.
-Ta misa to moje życie. Jakże mam nie płakać?
- To dobrze, że w stworzenie  tej misy, włożyłeś tyle zaangażowania i pasji. Jednak ceramika, jak i życie, jest piękna i krucha. Zarówno ceramika, jak i życie mogą rozpaść się na tysiąc kawałków, jednak to nie powinno nas powstrzymywać przed marzeniami, intensywnym życiem i pokładaniem w nim nadziei. Zamiast unikać życia, powinniśmy nauczyć się, jak je odbudować, kiedy coś pójdzie nie po naszej myśli. Zbierz kawałki Sokei, ponieważ nadszedł czas na odbudowanie Twoich marzeń. To, co uległo zniszczeniu, może połączyć się na nowo, a kiedy tak się stanie, nie ukrywaj jego kruchości, ponieważ jego pozorna delikatność zmieniła się w ewidentną siłę..."*
* ,,Kintsugi- jak czerpać siłę z życiowych trudności"- Tomas Navarro

Myślałam, że tonę i nie wypłynę na powierzchnię, że cały mój świat, rozpadł się nie na 6 - a na tysiąc kawałków, jak ta misa, że już nie ma czego sklejać. Naprawdę- nie wiedziałam, co ze mną będzie. Nie wierzyłam w siebie, bałam się, płakałam...po czym wstawałam, zaciskałam zęby, ocierałam łzy i od początku, dzień po dniu- walczyłam dalej...i nagle
Zmieniłam się. Przez te 9 miesięcy, odkryłam, że wcale nie jestem jestem taka, jaka myślałam, że jestem...w ciągu tych 9 miesięcy odkryłam w sobie przeogromne pokłady wiary, nadziei, zaangażowania, wytrwałości, cierpliwości, odwagi, spokoju...wdzięczności. Doceniłam sam fakt, że żyję. Doceniłam siebie, pokochałam siebie. Zakochałam się w sobie. Egoistka:D Nie- byłam zdana tylko na siebie w decydujących momentach moich zmagań, mogłam polegać tylko na swoich przeczuciach, sama dokonywać wyborów w bardzo ważnych kwestiach- wiec jak można zaufać osobie, której się nie kocha? A ja wiem, że mogę na siebie liczyć- że jeśli straciłabym siebie- straciłabym wszystko. Jestem przeogromnie wdzięczna osobom, które dopingowały mnie w tym całym procesie- bez Was, pewnie poddałabym się. I jestem wdzięczna osobom, które nie wierzyły w to, że dam radę- dzięki temu może zmieniłam Wasz obraz postrzegania i dałam wiarę, że jednak coś, co wydaje Wam się nierealne, przez strach, który nosicie w sobie, przed zmianą- to tylko strach- jeśli go przełamiecie- uda się.
Małe podsumowanie.
Przez 9 miesiecy:
- ryczałam z bezsilności, gniewu, strachu i szczęścia milion razy
- upadałam na kolana i twarz i wstawałam, wycierałam piach z twarzy, naklejałam plaster na rozbite kolano i szłam dalej
- rzuciłam dwie prace, znalazłam trzecią- i nie spocznę, dopóki nie znajdę zajęcia, w którym będę czuła się spełniona zawodowo i szczęśliwa- wiec pewnie będzie o czym pisać jeszcze na blogu
- nauczyłam się akceptować różnice kulturowe i być jeszcze bardziej otwarta na odmienność, inność
- uczę się akceptować fakt, że nie ma już mojego dawnego życia, pracy...ale świat się na tym nie kończy, bo dzięki temu uczę się nowych umiejętności, obserwuję, chłonę wszystko jak małe dziecko- z zaciekawieniem...uczę się też cierpliwości;) 
- PRZEMAWIAŁAM PRZED 200 OSOBAMI I MI SIĘ SPODOBAŁO:D
- przewartościowałam całe swoje życie...
- mam jeszcze większą ciekawość ludzi i świata
- uczę się codziennie- języka, ludzi i siebie...
- pracuję nad sobą- mocno- wiem, że mam wiele do przerobienia, bo chyba jeszcze nie zamknęłam przeszłości...to trochę trudne zadanie...
I chciałam Ci powiedzieć coś bardzo ważnego !
,, NIGDY NIE DAJ SOBIE WMÓWIĆ, ŻE NIE MOŻESZ CZEGOŚ ZROBIĆ- WSZYSCY MOGĄ CI TO MÓWIĆ- WSZYSCY- ALE NIE JA! OK?  JEŚLI MASZ MARZENIE, MUSISZ JE CHRONIĆ . LUDZIE NIE POTRAFIĄ SAMI CZEGOŚ ZROBIĆ, WIĘC MÓWIĄ, ŻE TY TEŻ NIE MOŻESZ. JEŚLI CZEGOŚ CHCESZ, TO ZDOBĄDŹ TO . KROPKA"
 Will Smith...i jedna mała Koza


Komentarze

Popularne posty