12. Głęboki wdech
No dobrze...długo nie pisałam. Czekałam. Na co? Sama nie wiem:)- na cud:D... na to, że stanie się coś fenomenalnego, coś takiego, że aaaahhh oohhhh, jakaś mega zmiana. Być może liczyłam na to, że w ciągu tych trzech tygodni wydarzy się coś, co zmieni mój światopogląd albo chociaż da wskazówkę, którą drogą dalej iść- nic takiego się nie stało:). Jestem z natury niecierpliwa a tu rzeczywistość wymaga czekania- a może wcale nie? Może po prostu trzeba odpuścić i dać się prowadzić. Jedno jest pewne- ta zmiana była mi bardzo potrzebna. Prawda jest taka, że te trzy tygodnie dały mi już bardzo dużo- doświadczyłam tęsknoty za przyjaciółmi, zmiany trybu życia- jak już wspomniałam- nie pracuję jeszcze, mieszkam u koleżanki. Zadziwiające jest to, że czuję głęboki spokój- czuję się dobrze fizycznie i psychicznie- wydawać by się to mogło nielogiczne- przecież niczego nie mam- a mam wszystko. Podjęłam decyzję o przeprowadzce- szalona! Wyjechałam sama, mam tu jedną koleżankę, mogłam zabrać tylko jedną walizkę- brakuje mi moich rzeczy, mam swoje przyzwyczajenia. Brakuje mi wina z przyjaciółką i wymiany uśmiechu, dobrego słowa, śmiechu do łez. Brakuje mi Klientek i energii ludzi z zajęć- ale dostałam coś innego. Powietrze. Spokój. Słońce. Radość. Oddech. Jestem w najpiękniejszym mieście w europie- w Barcelonie. Odpoczywam na plaży, obserwuję ludzi, uczę się języka w świetnej szkole, poznaję ciekawych ludzi. Cieszę się, że po prostu jestem. Ładuję baterie, czasami szczerze się... do niczego-tak po prostu, bez powodu:). Barcelona żyje, nie zmieniłam swojego zdania- ona jest magiczna, wyjątkowa i niepowtarzalna- jedyna w swoim rodzaju. Miasto tętni życiem, wciąga, ma w sobie magiczną moc. Nie wiem co dalej będzie, nie wiem czy zostanę czy wrócę. Nie mam pojęcia- jedno jest pewne- nie żałuję. Dałam radę- zrobiłam to, spełniłam swoje marzenie. Nawet jeśli to jest tylko epizod, krótki okres, przerwa- było warto-. Co więcej- nie jestem taka wyjątkowa:). Każda osoba w mojej grupie z hiszpańskiego, zrobiła identycznie- niektórzy mieszkają tu od roku, inni kilka lat- w pewnym momencie swojego życia postanowili coś zmienić. Nie przyjechali tu ,, za pracą", przyjechali tu aby żyć.
Dlatego namawiam każdego do odwagi w spełnianiu swoich marzeń- nie ważne jakie to marzenie- jedno jest pewne- zawsze warto. Nie darowałabym sobie, gdybym dalej siedziała na kanapie w salonie i myślała; a co by było...gdybym tak wyjechała...? Jestem tu:) Zobaczymy jak to się dalej potoczy. Uczę się codziennie czegoś nowego- dziś np. pójdę na pilates:D Widzieliście kiedyś Kozę ćwiczącą pilates?;) Żyj, doświadczaj, chłoń, obserwuj, stale się ucz. Warto.
Dlatego namawiam każdego do odwagi w spełnianiu swoich marzeń- nie ważne jakie to marzenie- jedno jest pewne- zawsze warto. Nie darowałabym sobie, gdybym dalej siedziała na kanapie w salonie i myślała; a co by było...gdybym tak wyjechała...? Jestem tu:) Zobaczymy jak to się dalej potoczy. Uczę się codziennie czegoś nowego- dziś np. pójdę na pilates:D Widzieliście kiedyś Kozę ćwiczącą pilates?;) Żyj, doświadczaj, chłoń, obserwuj, stale się ucz. Warto.
Pilates ☺ oddech,no tak, każdy potrzebuje przerwy. Tylko żebyś się w tej Barcelonie za bardzo nie wyciszyła, bo my tu dzielnie trenujemy, żeby być w formie gdybyś już nie chciała oddychać hiszpańskim powietrzem i postanowiła jednak wrócić. 😉
OdpowiedzUsuńTo ja Magda:D - pilates nie jest jednak dla mnie �� a będąc uczestnikiem zajęć, bardzo zatęskniłam za ich prowadzeniem :) ale warto sprawdzać co się lubi a czego nie - nie ważne jaką formę zajęć się wybierze i jakiego instruktora -warto robić coś co wywołuje uśmiech na twarzy ;*
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń