15. STREFA KOMFORTU

 

Znowu miałam przerwę od pisania- kiedy tak jest, znaczy, że mam poważne rozkminy egzystencjonalne i zazwyczaj stoję przed ważnym wyborem i decyzją, aaaaalbo potrzebuję ciszy:) Tak było i tym razem. 

Dużo się działo- od kiedy jestem w Barcelonie, zawsze dużo się dzieje- szczególnie w mojej głowie- przeżywam ponownie okres dojrzewania- mocnego dojrzewania.   Znacie pojęcie

Strefa komfortu?  

Co się wydarzyło? Tydzień temu byłam w Polsce. Było wspaniale, bo zobaczyłam moich bliskich. Dużo radości, bo ludzie powitali mnie bardzo miło: ,,W KOŃCU JESTEŚ, NARESZCIE" :) Było zajebiście ciężko...bo zobaczyłam moich bliskich. Było mi smutno, bo... nie miałam tak dużo czasu dla moich bliskich. Przeżyłam różne emocje- po pierwsze, wylatując do Barcelony 18 lutego, wiedziałam, że za dwa tygodnie przyleci moja przyjaciółka, po drugie miałam kupiony bilet do Polski na marzec- bilet kupiony z myślą, że mogę przecież nie polecieć ponownie...zostać w Olsztynie. Tak naprawdę...wylatując, myślałam, że wrócę- że Barcelona będzie moim dłuższym, miesięcznym urlopem-nie szukałam pracy (owszem, rozglądałam się...ale tak naprawdę nie szukałam) Wracając do tematu. Jak było? Było mi ciężko, kiedy nosiłam ze sobą pęk kluczy, do różnych mieszkań, w których nocowałam, - a żaden nie należał do mnie, było ciężko zobaczyć mojego kota, którego nie mogę jeszcze zabrać do siebie, było mi ciężko i smutno. Nie mogłam patrzeć na moją przyjaciółkę, wiedząc, że mnie potrzebuje a nie ma mnie na miejscu. Wszystko mnie przybijało- chyba najbardziej myśl, że ja tu nie pasuję- to nie jest moje miejsce, czuję się obco. Chodziłam po ulicach, jakbym była pierwszy raz w obcym mieście. Jak turysta, który zgubił się w obcym mieście, w obcym kraju i nie bardzo lubi to miejsce (żeby nie było- ludzi, których zostawiłam, kocham) Ta świadomość, wzbudziła strach i smutek- ogromny smutek i poczucie zwątpienia. Postanowiłam wykorzystać bilet powrotny. Nie mogłam jeszcze zostać, jeszcze nie. Nie teraz. Czułam, że muszę wrócić, że muszę jeszcze czegoś doświadczyć, odkryć coś w sobie, zrobić coś dobrego. Barcelona-  Coś mnie tam nieustannie woła. Mój nałóg, mój narkotyk. Odkryłam, że to nie ja wybrałam Barcelonę- ona wybrała mnie. 8 lat temu. Nic nie mogę na to poradzić, nie wybaczyłabym sobie, gdybym się teraz poddała. Wróciłam. Nie potrafię nawet sobie wytłumaczyć, co jest w tym miejscu...energia, która przyciąga mnie jak magnes, magia.

Wróciłam.
Po co? Jeszcze nie wiem. Jestem jednak przekonana, że to odkryję, nic nie dzieje się bez przyczyny. Czasami musimy zgubić drogę w podróży, jaką jest nasze życie. Nie zawsze wybralibyśmy te objazdy, na których lądujemy, bo czasem trasy same nas wybierają- i prowadzą nas dokładnie tam, gdzie mieliśmy trafić.
Więc idę za swoim marzeniem- bo ,,kiedy w coś wierzysz, wierz bezwarunkowo i nieodwołalnie" Walt Disney;)
Jak jest?
   Każdy dzień jest dla mnie czymś nowym. Powiem więcej i jeśli czytają to dzieci, niech ominą tę linijkę- Moja strefa komfortu jest codziennie rozpierdolona. Koniec cytatu.
CODZIENNIE wychodzę ze swojej strefy komfortu: na ulicy, w szkole, gdy coś wymyślę. Czasami (dosyć często), kiedy wracam ze szkoły, muszę się położyć i pospać- jestem wyczerpana myśleniem po hiszpańsku i tym, że codziennie pokonuję kolejną barierę. Zaczęłam wysyłać cv i brak mi cierpliwości, kiedy nie ma odpowiedzi, bądź jest negatywna- jednak wierzę, że jeśli coś nie wychodzi, los szykuje nam coś nowego i lepszego. Czasami jest mi smutno i poryczę, że jestem tu sama, bez przyjaciół i kogoś bliskiego - ryczę, martwię się, myślę, że do niczego się nie nadaję, po czym ZNOWU WYCHODZĘ ZE STREFY KOMFORTU i idę dalej- jak dziecko, które uczy się chodzić. Upada, podnosi się, idzie. Upada, podnosi się, idzie. Upada, podnosi się....
I co zrobiłam? Podnoszę się i idę. Dalej wysyłam te cv:) dalej chodzę do szkoły.
I ZNOWU WYCHODZĘ ZE STREFY KOMFORTU - Stworzyłam grupę na FB o pięknej nazwie FIT TEAM BARCELONA. Postanowiłam organizować treningi i aktywne spotkania z ludźmi, zrobić coś dobrego i korzystać z doświadczenia  pracy jako instruktor. Tak, za darmo. Może jestem naiwna i powinnam czerpać z tego korzyści materialne ale - niech będzie, że jestem naiwna- mam to wiadomo gdzie:) Jesli mogę pomagać, to będę pomagać- zawsze i wszędzie. Wierzę, że dobro wraca- przekonałam się o tym nie raz.
Co dalej- poprowadziłam pierwsze zajęcia fitness po hiszpańsku SERIO;D oczywiście przed tym, cały dzień się stresowałam. To było M E G A. Dlatego, że przełamałam kolejną barierę, po drugie dało mi nadzieję na jutro;)
Na zakończenie powiem, że jest ciężko, zajebiście ciężko i czekają mnie nowe wyzwania, zmiana mieszkania....aleee to moja miłość, przenaczenie. Tak miało być i koniec. Mimo, że jestem tu sama, chodzę na randki ze sobą, spędzam wieczory sama to-JEDNAK! sto razy bardziej wolę przeżywać takie dni, niż leżeć na kanapie z pilotem w ręku, zniechęcona, żując życie bez przypraw. Czuję, że żyję, uczę się, doświadczam, przełamuję strach, bariery. Smakuję życia. I ZA NIC NIE ODDAŁABYM TYCH DNI.
http://www.lenses.eu.com/ 
 https://www.youtube.com/watch?v=De2xsb7hNFY


Komentarze

  1. Super tekst, bardzo prawdziwy i szczery. Miewam podobne przemyślenia co do swojego życia, chociaż jeszcze nie mam swojego miejsca na ziemi ale szukam i dzięki temu spotykam takich fantastycznych ludzi jak Ty. Pozdrawiam i do zobaczenia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grzegorz, ja bardzo się cieszę, że dane było mi Cię poznac:) do zobaczenia w Barcelonie- choćby tylko na chwilę:)

      Usuń
  2. Madzia, jakby nie patrzeć dalej robisz to co kochasz, tylko po hiszpańsku 😉😊 super, że utworzylas grupkę ludzi, którzy są z Tobą w Twojej pasji, po ich pozytywnie zmęczonych od wysiłku fizycznego minach, widać że już Cię kochają, więc zaraz i hajsik będziesz dobry robić, bo coraz więcej będziesz miała chętnych do "zabawy na świeżym powietrzu" a przecież z czegoś trzeba żyć a w Twoim przypadku żyć z pasji😉😊 cały czas jestem z Tobą i trzymam kciuki Królowo Życia😊😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aga- dziękuję:) smakuję życia i czekam na to aż mi opowiesz, co się zmienia u Ciebie

      Usuń
  3. Magda jesteś silną babą i nie zawracaj z drogi, która idziesz. Może na razie po omacku, ale na pewno trafisz tam, dokąd zmierzasz . Jeśli czujesz, ze Barcelona to Twoje miejsce na Ziemi - to na pewno tak jest. Zdjęcia na instagramie nie kłamią - na wszystkich widac w Twoich oczach radość. Trzymam za Ciebie kciuki ☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula dziękuję:) zawsze staram się patrzeć pozytywnie- i czekam, aż się zobaczymy w maju i zrobimy trening-;)

      Usuń
  4. Ps. Nie jestes tam sama - dobra energia, którą obdzielałaś spotkanych na swej drodze ludzi jest z Tobą. ☺

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty