ME LLAMO MAGDALENA- vivo aqui desde hace 3 meses:D
ME LLAMO MAGDALENA
Vivo aqui desde hace 3 meses-por que Barcelona?
-por amor....a Barcelona
(nazywam się Magdalena. - dlaczego Barcelona? -dla miłości do Barcelony)
Dla miłości do Barcelony?
A może z miłości do siebie.
Jedno tylko muszę, po prostu muszę napisać teraz: MIESZKAM W BARCELONIE OD 3 MIESIĘCY!!!!!!! TO JUŻ 3 MIESIĄCEEEE!!!!!:D SPEŁNIŁAM SWOJE MARZENIE!!!!! I JAAAAAA NADAL W TO NIE WIERZĘ!!!!! Koza weź się uspokój NIEEE! NAPRAWDĘ, USZCZYPNIJCIE MNIE !!! JA MIESZKAM W BARCELONIE. JAAAA TO ZROBIŁAM !
Zaryzykowałam, ruszyłam w świat, sama! Jedna! Jedna mała Koza!!!!Ale wiecie co powiem?
Nie taka mała. JESTEM MISTRZEM, JESTEM MOCNA, JESTEM DZIELNA I SPEŁNIŁAM SWOJE MARZENIE. BOŻE! NAPRAWDE TO ZROBIŁAM !
JEST CIĘŻKO, MIERZĘ SIĘ Z PRZECIWNOŚCIAMI ALEEEEE FAKT JEST FAKTEM. ŻYJĘ, WSTAJĘ RANO, PATRZĘ W LUSTRO I JESTEM Z SIEBIE DUMNA. (z przerwami na ryk;)
Co mi dały te trzy mięsiące? W chuj:D Przepraszam ale mam tyle emocji w sobie, że inaczej nie napiszę a bardzo lubię przeklinać:)
Jak już wspominałam, to miasto wybrało mnie- ja się nie prosiłam. Po prostu się zakochałam. Jeśli się w kimś zakochujesz, po prostu to czujesz- nie tłumaczysz tego logicznie. Nie wiedziałam, że tak będzie. Jeśli nie wierzysz, że tak można, to jestem przykładem.
Nie wiem, dlaczego. Może tylko po to, żebym mogła się dowiedzieć tylu rzeczy o sobie, których się dowiedziałam przez ten czas, może miałam sprawdzić ile mogę, może mam poznać siebie, taką jaka jestem naprawdę? Jeśli chodzi o sprawdzanie siebie- mam dziwną przypadłość- nie wiem o co chodzi, nie wiem jak to wytłumaczyć- lubię siebie sprawdzać- ile mogę zrobić, potem jeśli już to osiągnę, dochodzę do ściany, potrafię wszystko zostawić i iść szukać nowych wyzwań. I specjalnie wybieram trudniejszą drogę- chociaż jest bardzo ciężko, to wybieram trudniejszą- tak jak w matrixie- wybrałam czerwoną tabletkę. Otworzyłam oczy i wiedziałam, że czas się obudzić. Jeśli czyta to jakiś psychiatra- proszę- powiedz mi co jest nie tak, może powinnam coś przerobić? Może to jakaś choroba? A może ta choroba to miłość do życia i do siebie? Może pragnienie szczęścia i spełnienia? Nie wiem .
Nawet nie wiem od czego zacząć pisać dzisiejszy post.
1. praca, 2. szczęście,3. obecność
1. Praca- nie szukałam jej długo. Po powrocie z Polski znalazłam. Wiecie jak? przez aplikację. JOB TODAY. Naprawdę. Pierwsze zaskoczenie- większość osób korzysta tu z whatsapp- jeśli chodzi o pracę, też. Co potem okazało się dużym wyzwaniem. Moja bateria w tel. rozładowuje się co 2 godziny:D Wszystko załatwiasz przez whatsapp, Wszystkie informacje, grafiki w pracy,- wszystko. A ja nie miałam internetu- klasyk:D
Pierwsza praca - spa w 4 gwiazdkowym hotelu. Odeszłam po 3 dniach(ale za to jak pięknie potrafię składać ręczniki:D)- może pomyślicie, że jestem szalona, że fuksem mi się udało znaleźć pracę z Klientem z moim językiem na poziomie ledwo B1. Może i tak, może powinnam całować wszystkich po stopach, że każda praca na początek jest dobra, żeby się utrzymać i jakoś żyć. Nie. Koniec. Wierzę w swoje ideały, znam swoją wartość i kocham ludzi. Mam nadzieję, że dało się to odczuć, kiedy prowadziłam zajęcia w klubie i na zabiegach w Gaja. Jeśli nie, to powtórzę. Kocham ludzi. Cenię ich i zawsze w to co robię, wkładam całe swoje serce. Spa.. Nie będę wymieniać nazwy. Przeżyłam szok językowy, mentalny i każdy inny. Do tej pory chodziłam do szkoły- z językiem stykałam się przez 4 godz dziennie- nagle w pracy wszyscy jakoś szybko do mnie mówili:D Bardzo szybko- mój mózg nie zdążył zamieniać słów polskich na hiszpańskie. Otwierałam oczy ze zdziwienia, chciało mi się płakać. Nie tylko dlatego. Pomyślelibyście- super wow. Nie. Panował tam niewyobrażalny chaos, zostałam zasypana informacjami- widocznie potrzebowali szybko pracownika i akurat napatoczyłam się ja. Miałam pracować w charakterze kosmetologa- (yhym- masażystki:)). Nie dość, że każdy klient miał mnie za rosjankę i pytał czy ich rozumiem (naprawdę:D), to zobaczyłam coś, co wywołało bunt.(to będzie długi post- mam nadzieję, że nie przynudzam). Powtórzę. SPA w 4 gwiazdkowym hotelu. Klienci za peeling ciała i masaż, płacą ok 250 euro. Manager wbija mi do głowy, że cenią jakość i wysoki standard usług, po czym idzie do sklepu i wraca z solą za euro. Tak. tak-ta sól to peeling. Po czym Klient płaci 250 euro. Dziękuję. To nie dla mnie. W międzyczasie, odezwała się do mnie druga osoba. Intuicyjnie, zadzwoniłam do niej, przed drugim dniem w spa. I szczęśliwym trafem, mogłam iść na rozmowę kwalifikacyjną dnia kolejnego- kiedy akurat miałam wolne. ( Intuicyjnie tego samego dnia zabrałam wszystkie swoje rzeczy z szafki) W międzyczasie, przeprowadzałam się do innego mieszkania, w którym nie było wi-fi. (:D- ważna informacja) Dnia następnego poszłam na rozmowę. Managerki nie było. Zdziwiłam się ale pomyślałam, że widocznie tak tu jest. Dziewczyna, z którą rozmawiałam, powiedziała, że dadzą mi znać do wieczora, a ja ze strachem myślałam, że jeśli nie- będę musiała wrócić do SPA...wieczór, nikt nie dzwoni, moje samopoczucie się pogarsza, czuję wewnętrzny opór. Decyzja o rezygnacji ze SPA. NIKT NIE DZWONI. DLACZEGO NIKT NIE DZWONIIIII..INTERNET. A w skrzynce odbiorczej wiadomość, że w drugiej lokalizacji mieli awarię i czy mogę przyjechać w inne miejsce. Wiadomość z rana, jest wieczór. JA PIERDOLE. Napisałam maila, że przepraszam, nie mam internetu i czy mogę przyjechać w dniu jutrzejszym. BRAK INTERNETU. Jadę do spa, rzucam pracę. TRUDNO, RAZ KOZIE ŚMIERĆ. Myślę, że przez te 3 miesiące Koza umierała milion razy. INTERNET. W skrzynce odbiorczej: ,,tak- przyjedź jutro"
Jadę. Rozmawiam. Dostaję pracę!:D Zaczęłam pracować w w centrum laseroterapii i medycyny estetycznej. Też są w trakcie wielu zmian- firma kupiła drugą firmę i panuje chaos- idealnie się wpasowałam ze swoim życiem:). Po dwóch, trzech dniach, sądziłam, że odejdę- to jest sieć, franczyza i według mnie podchodzą do Klienta zbyt ogólnie, trochę jakby to była fabryka- jestem przyzwyczajona do innego podejścia. ALE.Podeszłam do tego z innym nastawieniem i nagle wszystko się zmieniło. Dzięki tej pracy- mogę dostać potrzebny mi numer, bez którego nie da się otworzyć konta w banku, załatwić spraw urzędowych i w ogóle tu być i pracować legalnie. Po drugie- robię to, na czym się znam. Po trzecie- przełamuję barierę językową, podchodzę do Klienta inaczej i trochę traktuję tę pracę jako KURS JĘZYKOWY. Rozmawiam z ludźmi, pytam ich o ich hobby, zaczynam rozumieć szybką mowę....iiiiiiii UCZĘ KLIENTÓW POLSKICH PRZEKLEŃSTW hahahahahahahahaah serio(są chętni do nauki:D) Nie traktuję ich jako kolejną osobę do odhaczenia.. Ponadto uczę się słów branżowych, uczę się systemu komputerowego- i to wszystko po hiszpańsku. JAK NARAZIE OK- nie jest to praca moich marzeń, ale biorę to za szansę i niezłą lekcję. Dużo się uczę. Dziękuję za tę szansę. (Mam nadzieję, że mnie nie zwolnią za przekleństwa. ciiii) KOZAAA TY TAK PRZEGINASZ PAŁĘ, ŻE GŁOWA MAŁA. PRZEGINAM. TO PRAWDA. Nie znałam siebie takiej. Nie sądziłam, że jestem tak odważna...może zuchwała.
2. SZCZĘŚCIE. hmmmm przytoczę pewną, ważną dla mnie rozmowę.(Tomek, Bardzo Ci dziękuję).
-cieszę się, że jesteś szczęśliwa
- hmmm trochę do szczęścia jeszcze brak..ale inaczej, poznaję siebie, widzę jaka jestem mocna. A może to szczęście, może masz rację
-widać to po zdjęciach i blogu. boisz się tego głośno nazwać. W sumie pojęcie szczęścia jest dla każdego inne. Jeden będzie szczęśliwy jak zje cokolwiek raz dziennie a drugi dopiero wtedy gdy kupi sobie jacht za miliony dolarów.
Mądrych mam przyjaciół, prawda? A może właśnie więcej szczęścia daje mi brak wifi, ciuchy w walizce i piach nad morzem, zjedzenie pomarańczy przed pracą, niż firma i wygodne życie?
3.Obecność.
Twoja obecność znaczy więcej niż Twoje osiągnięcia. Poznanie siebie, da Ci więcej niż miliony na koncie, ryzyko i odwaga w realizacji marzeń, chodź z pozoru trudne i niewygodne- dadzą Ci więcej niż potrafisz sobie wyobrazić.
A może jestem w tej Barcelonie tylko po to, aby chociaż jedna osoba to czytająca- odważyła się iść po swoje marzenia? Nie musisz od razu rzucać wszystkiego i wyjeżdżać w świat- ahahah NIE RÓB TEGO- TO SZALONE, TYLKO WARIACI TAK ROBIĄ:D. Ale może masz w sobie jakąś blokadę , i czytając moje wpisy odważysz się na więcej? Może dzięki temu poznasz lepiej siebie, może to skłoni Cię do zastanowienia się nad tym, czego tak naprawdę chcesz? Może przypomnę Ci kolejny raz i może zdasz sobie sprawę z tego, że MAMY TYLKO JEDNO ŻYCIE. DRUGIEJ SZANSY NIE BĘDZIE.?Jeśli tak, to było warto wyjechać.
https://www.youtube.com/watch?v=YfDhHUuGMuo
En mi bandera llevo el alma
Amarrada por mi calma
Mi calma eres tú
Contigo me desencadeno
Ahora entro en mi terreno
Y esta lucha te dedicaré
Ps. z wegetarianizmu, przeszłam na weganizm. Nikt nie pyta ,,to co Ty jesz?" Miasto dla wariatów i dziwaków. Melduje się. Me llamo Magdalena.
Fajnie się czyta przygody Kozy na barcelońskich drózkach 😃 nie ucz przekleństw przełożonych , to Cię nie zwolnią. Klnij przy nich z gracją i usmiechaj się 😁 jesteś naprawdę szalona i nigdy się nie zmieniaj. Pozdrawiam 😉
OdpowiedzUsuńZa pozno- każdy już podstawowe zwroty zna;)
Usuń