Emocje... JESTEM TU 4 MIESIĄCE. Część 2 z 2

Emocje. Proszę Cię, przeczytaj.

4 miesiące w Barcelonie... a nie skakałam po ulicy.

Dziś pewnie będzie chaotyczny post- z tego względu, że wiele tematów chciałabym poruszyć, a zapewne wiele mi ucieknie- więc zobaczymy pod koniec, co z tego wyjdzie.

Jestem w Barcelonie już 4 miesiące- mało? dużo?  

,, Czas nie jest czymś, co można zwrócić. W każdej następnej chwili może czekać na Ciebie odpowiedź na Twoje modlitwy. Odrzucenie tego oznacza odrzucenie najważniejszej części przyszłości".

Odrzucenie tego, że jest nam dany czas na Ziemi i odrzucenie swoich możliwości i szans. Ile Twoich marzeń nie ujrzało światła dziennego, bo bałeś się wypowiedzieć je na głos? Może straciłeś miłość życia, bo bałeś się powiedzieć kocham,  Ile Twoich planów legło w gruzach, bo bałeś się zaryzykować, jak wiele pomysłów, idei, nadziei na coś nie miało szans rozkwitnąć , bo zabiłeś je w myślach, zanim w ogóle ktoś się o nich dowiedział. Jaką  jeszcze wymówką się ochronisz?

Może myślisz, że łatwo mi mówić, bo jestem przebojowa i prę przez życie jak petarda. Kto mnie zna bardzo dobrze, wie, że jestem inna.

Jeśli masz marzenie...co Cię blokuje? Boisz się ze sobie nie poradzisz? Boisz się, że nie masz pieniędzy? Boisz się, że zostaniesz wyśmiany albo niezrozumiany? Boisz się, że stracisz wszystko, na co pracowałeś latami? Boisz się, że będziesz w tym marzeniu zdany sam na siebie? Boisz się stracić swoje wygodne życie, pozycję zawodową? Boisz się, że Twój plan albo marzenie, spowoduje, że Twój status materialny obniży się do nieporównywalnego poziomu? Boisz się, że jak zaryzykujesz, może Ci się nie udać? Boisz się, że jak jeszcze raz upadniesz na kolana, to tym razem się nie podniesiesz? Co jeszcze?

Wiesz jak było ze mną?  Przeczytaj jeszcze raz wszystkie pytania powyżej. Dlaczego? Bo opowiadam o sobie. Przerobiłam wszystko.

Wiesz jak było, kiedy w mojej głowie zrodziło się marzenie zamieszkania tu?

Na początku tylko ględziłam o tej Barcelonie. Zauroczyłam się tym miastem. Od pierwszego wejrzenia. Ale nie myślałam poważnie o tym, że w ogóle mogłabym tu zamieszkać. Nie mieściło mi się to nawet w głowie. O tym się czyta, to tylko w gazetach. Jednak po roku znów tu byłam, i znowu, i znowu, i znowu...Tak przez 8 lat..Kiedy marzenie zaczęło się materializować?

To było dwa lata temu - w sierpniu(chyba). Siedziałam zaryczana w samolocie. Nie chciałam wracać do Olsztyna. Bolało jak sam skurwysyn. Przepraszam ale Olsztyn nigdy nie był moim domem, nigdy się w nim nie czułam jak w domu- w samolocie czułam się tak, jakby ktoś zabierał mi coś mojego. NIE CHCĘ WRACAĆ, JA CHCĘ DO DOMU. Ja tu zamieszkam! I nadal chyba w to nie wierzyłam...ale pragnienie było za silne. 

,,Napędem tworzenia jest pragnienie, a nie ostrożność. Ostrożność nigdy. Pragnienie zawsze."

Chciałam się przeprowadzić w marcu zeszłego roku. Nie wyszło. Widocznie miało nie wyjść. Nie żałuję. Tak miało być. Żałuję tylko tego, że ludzie boją się wykorzystywać swoją szansę, gdy drzwi stoją przed nimi szeroko otwarte, a oni po prostu z tego rezygnują, nie wchodzą przez nie chodź są tak szeroko otwarte;..potem po cichu się zamykają.

W październiku zapisałam się na hiszpański.  W marcu nie wyszło. A ja nadal z uporem maniaka powtarzałam, że będę tam mieszkać, choć nikt nie brał tego na poważnie. Nikt. Naprawdę nikt. Żyłam ale nie byłam szczęśliwa. Starałam sobie wytłumaczyć w myślach, że może to tylko moje widzimisię, przecież mam tu wszystko, przecież czego ja chcę...Czas mijał a ja żułam życie bez przypraw. Mijały miesiące i dalej bym tak sobie marzyła....ale na szczęście są Anioły w moim życiu. Przyjaciółka napisała do mnie wiadomość  (uwielbiam nasze głupie pomysły i bardzo za nimi tęsknię) -

-(B) ,,Chciałabym zabrać gdzieś mamę na wakacje, nigdy nie była za granicą"

-(Koza) - ,,A czy chciałabyś zobaczyć jak wygląda lato w Barcelonie"?

Kupiły bilety:D  

I wtedy...moje serce znowu zaczęło bić mocniej. Odliczałam dni. W międzyczasie przypadkiem( nie ma przypadków), dzięki mojej koleżance, która prowadzi szkołę hiszpańskiego w Warszawie, odkryłam, że istnieje coś takiego, jak wakacyjne kursy językowe. Z nudów przeglądałam fb, zobaczyłam post Madzi i pomyślałam....ciekawe, czy organizują takie kursy w Barcelonie...(czemu na to wcześniej nie wpadłam?!! nigdy wcześniej???? Od razu sprawdziłam internet- jest - pierwsza z brzegu ! O! organizują! cena! ja pierdole ale drogo ! Data....o ja pierdole- zaczyna się dokładnie wtedy, kiedy mamy wracać z wakacji!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Wierzysz w przeznaczenie? Wydałam połowę pieniądzy, które odkładałam na przeprowadzkę do Barcelony, na dwutygodniowy kurs hiszpańskiego. Nie żałuję ani grosza. To było emocjonujące przeżycie. Nikt mi tego nie zabierze- ani emocji temu towarzyszących, ani rozmów ze sobą ani najważniejszej decyzji w moim dotychczasowym życiu. Właśnie wtedy postanowiłam, że będę tu mieszkać. Właśnie wtedy, zaryczana powiedziałam mojemu nauczycielowi ,, DAJ MI PÓŁ ROKU" - co więcej- nie potrafiłam tego powiedzieć..chyba jakoś na migi mu to powiedziałam:D

Do Barcelony poleciałyśmy 18 lipca 2017 roku, wróciłam do Polski w sierpniu. 18 lutego, byłam tu. Kiedy w sierpniu wsiadałam do samolotu, chciałam się cofnąć i już zostać, płakałam cały dzień. Poprzysięgłam sobie, że ja to zrobię, ja tu będę.

Po powrocie ludzie mnie pytali...i co Koza, kiedy następny raz do Barcelony? Nie chciałam nawet o tym mówić. Uśmiechałam się i mówiłam- nie polecę tam, polecę dopiero kiedy się przeprowadzę. Przestałam o tym mówić. Spotkałam się z niezrozumieniem. Bolało, kiedy bliscy też w to nie wierzyli. Kiedy widziałam na twarzach ludzi uśmieszek powątpiewania z politowaniem ,,tak sobie pierdoli...taaaak dobrze, polecisz hehe" to jest taki specyficzny typ uśmiechu, zazwyczaj usytuowany po jednej stronie twarzy- wtedy kącik ust unosi się wyżej- ale tylko jeden- skąd wiem? Widziałam ich dziesiątki. Najczęściej zadawanymi pytaniami, były:

,,No i co Ty tam będziesz robić?" ( czasami)- sprzątać?"

,, A co z tym co tutaj masz- oszalałaś? Przecież masz tu firmę"

,,A Ty się nie boisz? Przecież tam zamachy były"

,,Jak tam się dogadasz?"

,,Umiesz kataloński? bez niego nie ma co tam szukać"

,,Przecieź sytuacja polityczna jest nieciekawa. Jak dojdzie do odłączenia katalonii.....nie boisz się?"

,,Może spróbuj najpierw do Warszawy albo Trójmiasta..łatwiej"

NIE BOISZ SIĘ? NIE BOISZ SIĘ? NIE BOISZ SIĘ?????

BAŁAM! Nawet nie wiecie, jak bałam. Do tego jeszcze doszedł rozwód i  śmierć babci, zamknięcie gabinetu i rezygnacja z pracy. Upadłam na kolana tak wiele razy i nie widziałam, czy dam radę się podnieść. Wycieńczona, zniechęcona, załamana. Myślałam, że nie dam razy dłużej. Dlaczego ja? Już więcej nie zniosę. Zniosłam.Pomyślałam, że tak wiele straciłam,.... ale jeśli stracę siebie, stracę wszystko

Podjęłam rękawicę. Mam dobrych ludzi obok. Postanowiłam kolejny raz zawalczyć o siebie. Zamknęłam oczy. Skoczyłam na główkę. Jestem tu już 4 miesiące. Myślisz, że było łatwo? hahahahaha :)

Dlaczego o tym piszę? Bo mam kolejny raz do powiedzenia Ci coś ważnego.

Masz kurwa tylko jedno życie! Czy wiesz, że umrzesz? Zdajesz sobie z tego sprawę? Nie masz drugiej szansy! Nie ma drugiego życia.  Nie ma i nie będzie.

I jeśli coś kochasz robić, o czymś marzysz, czegoś pragniesz..to nie musi być wyprowadzka:D Już mówiłam, że szaleni tak robią:) może ładnie malujesz ale wstydzisz się pokazać tego komuś, w obawie, że to wyśmieje- powieś u siebie w domu:) Twój dom- rób w nim co chcesz, ALE RÓB! .Dlaczego tak łatwo się poddajesz? Moze być tak, że upadniesz sto razy, nie mówię Ci, że będzie łatwo- ja upadam cały czas ...ale kolejnej szansy nie będzie. Pisząc to, poświęcam swój czas- świadomie- może jest ktoś, kto to czyta i ma marzenie ale boi się o to zawalczyć, i może jedna z 10 osób, zdecyduje się na bycie bardziej odważnym... iść poza schematem. Próbować! Nie ważne, że może nie wyjść. Próbuj- doświadczenia nikt Ci nie zabierze. A poczujesz, że jesteś w stanie zrobić więcej.

Jak ja dziś się czuję...? Czuję się silniejsza niż kiedykolwiek, nauczyłam się akceptować ciągłą zmianę, doceniać to, że żyję. Dziękować za każdy dzień. Korzystać z każdej szansy mi danej.  Czuję, że powoli odbudowuję swój kręgosłup- kręg po kręgu, żebym mogła stanąć pewnie na nogach. Sama. Sama kreuję swoje życie.

I dziś celebrowałam, jak każdego miesiąca 18 dzień. Jak? Zawsze chciałam mieć conversy. Postanowiłam sobie, że będę kupowała sobie lepsze rzeczy- mniej, może co drugi, trzeci miesiąc ..ale lepsze, żeby liczyła się jakość w moim życiu, nie ilość. Ale powiem Wam...nie cieszyło jak to kupiłam. To tylko rzecz. Nabyta. Rzecz. Więc poszłam biegać , zobaczyłam zachód słońca- i to dało mi więcej niż te buty. Nieporównywalnie więcej. Bo dla mnie liczą się emocje.

 

Komentarze

Popularne posty