dobrze widzi się tylko sercem

Dobrze widzi się tylko sercem. 

Piszę ten post po powrocie z Polski.

Dlaczego taki tytuł? (bo lubię Małego Księcia;)) ...Bo wątpiłam. Prawie zwątpiłam w siebie i Barcelonę. Siebie w Barcelonie. 

Przyjechałam do Olsztyna- ożyły wspomnienia, spotkałam bliskich memu sercu ludzi. Tym razem leciałam z innym nastawieniem- to tylko odwiedziny... żeby to wszystko było takie łatwe:)

Z natury jestem wrażliwcem- przeżywam wszystko bardzo mocno. Znowu musiałam zmierzyć się z przeszłością, rozpoznać emocje, stawić czoła wyzwaniom- znowu zobaczyłam moją przyjaciółkę,  kota - kurczę- ale to boli...

Mogłam powrócić też przez chwilę do mojego zawodu kosmetologa- Boże ...czułam się jak ryba w wodzie- gdybyście mnie obudzili w środku nocy- mogłabym z zamkniętymi oczami zrobić mezoterapię, dermapena, masaże i co tylko chcecie...Jak ja to kocham...czułam się jak mały chemik, - mieszanie peelingów w kubeczkach, mikronakłucia...muzyka grała mi w duszy :) 

Wszystko tak bardzo znajome, takie miłe, takie moje- tworzyłam to wszystko latami, tyle kursów, szkoleń...

Mogłam poprowadzić nawet zajęcia w klubie- ale przeżycie! 

Przed zajęciami, trzęsły mi się nogi, myślałam : ,,Koza, nie prowadziłaś zajęć 4 miesiące- jak dasz radę?" Dałam. Czułam, że żyję. Kocham to. To doświadczenie, przypomniało mi jak bardzo kocham sport- ale nie sam w sobie- kocham prowadzić zajęcia:) może mam w sobie coś z aktora, nauczyciela...lubię kiedy ja mogę ,,występować" w roli prowadzącego, nakręca mnie to, daje siłę, moc, energię. Serce mi biło jak szalone- i Ci ludzie:D ile uśmiechu, ile dobrych słów. ehhhhhh jak mi tego brakuje...

Jak się to wszystko skończyło? Rykiem w szatni. Nie wytrzymałam- bolało- zostawiłam to, co kocham robić. Uwielbiam prowadzić zajęcia, uwielbiam, kocham to...i na własne życzenie zostawiłam.

Co dalej...

Przeglądałam swoje rzeczy, ubrania, które mi zostały- jejku, jak tego dużo. Zdałam sobie sprawę z tego, ile tego mam...i jakie dobre i jakie fajne :) ale mam ciuchów !:D nawet nie wiedziałam, że tyle. Byłam tu jednak gość:D kozak:)

Nie wszystko jednak było takie piękne i cudowne- musiałam się też zmierzyć ze słowami ostrymi jak nóż. Niektóre słowa bolą i ranią- słowa potrafią ranić bardziej, niż ostrza. I wtedy musisz przełknąć to i zachować twarz. 

Wszystkie te wydarzenia, sprawiły, że zaczęłam wątpić. Znowu mnóstwo emocji- od euforii po rozpacz.  Najgorsze jest zwątpienie. Zwątpienie i rezygnacja jest dla mnie gorsza, niż nienawiść. Wtedy czujesz, że nic nie ma sensu i rezygnujesz- nie walczysz, wiesz, że coś się skończyło. W Twoim sercu jest tylko smutek, czasami rozpacz. To uczucie miałam w marcu zeszłego roku. Wtedy zwątpiłam w coś, co kiedyś znaczyło dla mnie bardzo dużo. W marcu się poddałam. Tym razem zaczęłam wątpić w Barcelonę. W siebie. W siebie w Barcelonie. W miłość.

Targały mną wszystkie emocje świata i myśli: jesteś pojebana! Miałaś tu wszystko- pieniądze, nazwisko, przyjaciół, wygodne życie, ubrania, pracę, którą kochasz- pasję, zobacz ile miałaś! Miałaś firmę, pieniądze, pieniądze, pieniądze!!!- Odeszłaś z niczym, inni mają łatwiej, wszystko podane na tacy ....! A Ty co- szlajasz się jak jakiś bezpański pies. Twoi znajomi mają rodziny, dzieci, pracę, swoje życie- a Ty dalej wracasz do przeszłości, nie żyjesz tu i teraz, cały czas jesteś jedną nogą tu a drugą tam!!! Zostawiłaś wszystko, na własne życzenie!!! Po co? Po co Ci to było???

Żebyś wróciła do ciasnego pokoiku, bez klimatyzacji? Właściciel chce Cię bzyknąć, nie masz pralki, piekarnika, kuchenka nie działa, pracujesz w miejscu, którym się dusisz- bez klimatyzacji, jesteś tam nikim, nie spełniasz się..wszystko przychodzi Ci z trudem! Po co Ci to było- miałaś tak łatwo! PO CO CI TO BYŁO ?! Chciałam zostać w Olsztynie. Ego przejęło nade mną kontrolę.

Trzeba było posprzątać - emocje:) 

Byłam jak tornado- jedno wielkie, psychiczne tornado! Chciałam wysadzić wszystko w powietrze:) naprawdę:)

Najpierw przejrzałam swoje ubrania- oddałam wielkie 3 worki potrzebującym. Przejrzałam to małe słowo- byłam jak trąba powietrzna:)  Potem zakopałam problemy żydem (nie pytajcie- to wie tylko Kasia:D)

I potem, po tym całym szale...zdałam sobie sprawę z jednego- że prawdziwa miłość przetrwa wszystko. Tylko prawdziwa miłość zwycięży, tylko wtedy, gdy coś prawdziwie kochasz, jesteś w stanie stawić czoła całemu światu. Wsiadłam w samolot. Odcięłam się na dwa dni. Jestem w Barcelonie. 

Dlaczego? Bo ją kocham i kocham siebie. Bo prawdziwa miłość nie patrzy na ego, nie idzie gdzie łatwiej, prawdziwej miłości nie kupisz, braku miłości nie zastąpią kolejne drogie ciuchy, możesz uciec w pracę, możesz uciec w treningi, możesz uciec w alkoholizm, narkotyki (wybierz, co chcesz)-w sercu i tak zostanie Ci pustka. Ja wiem jedno- prawdziwa miłość warta jest wszystkiego. Dla prawdziwej miłości wyjechałam z Olsztyna, i dla prawdziwej miłości wróciłam do tego pokoiku bez klimatyzacji. Bo wiem, że rzeczy to tylko rzeczy- ego, to tylko ego(skubane, jest silne !). Aaaaaalleeee!!!!ja wiem, jak się tu czuję- cieszę się tym, że świeci słońce, cieszę się, że mogę chodzić po piasku na barcelonecie, cieszę się, że żyję. Jestem tu wdzięczna-nie roszczeniowa.Wdzięczna! Za wszystko. Powiedziałam do siebie: ,,Koza puknij się w łeb- niech materializm nie zasłoni Ci prawdy. Pamiętaj, kim jesteś" - oglądaliście ,,Króla Lwa"? Tam jest scena, gdzie Rafiki bije Simbę po głowie, gdy ten zapomina, że jest królem:D, Wróciłam do domu. Doceniam drobne rzeczy. I wiem, że jeśli tylko będę chciała- mogę zrobić tu swój bizness, mogę odbudować tu swoje życie- zrobiłam to raz w Polsce- zrobię to też w Barcelonie. Znam swoją wartość. Jestem mocna. I mam za sobą dobre plecy. Stoi za mną moja miłość. Moja królowa. Moja siła. Wczoraj poszłam na bunkry- i już wiedziałam wszystko. Spojrzałam na miasto. Ono mnie wybrało. A ja zamykam oczy i otwieram się na wszystkie najlepsze dla siebie możliwości i daję się prowadzić.


Komentarze

Popularne posty