PRZEZNACZENIE

PRZEZNACZENIE
Wierzysz w przeznaczenie?
,,Kiedyś obudzisz się rano, czując ogromny spokój i bezgraniczną miłość w sercu, i tak już zostanie. Będziesz wiedział i czuł, że właśnie się dokonało"
Dzisiejszy post piszę z dwóch ważnych powodów. Dziś świętuję dwa ważne dla mnie wydarzenia- chyba będę świętować ten dzień, zamiast 29 września, kiedy się urodziłam....zastąpię to datą 18...każdego miesiąca. KAŻDEGO MIESIĄCA! Dokładnie rok temu, wyjechałam do Barcelony na 3 tygodnie. Pierwszy tydzień, spędziłam z Patrycją i jej mamą, kolejne dwa, sama- chodziłam na kurs hiszpańskiego ( chyba już o tym pisałam- wydałam połowę zaoszczędzonych na przeprowadzkę pieniędzy). Nie mówiłam prawie nikomu, że jadę się uczyć- wstawiałam na fb  tylko zdjęcia z plaży albo miasta. Zaryzykowałam. Najśmieszniejsze jest to, że rok temu, nie potrafiłam skleić zdania po hiszpańsku...zaryzykowałam. Właśnie wtedy, ostatniego dnia pobytu- zaryczana, siedząc na plaży, przysięgłam, że już nie będę tu wracać, dopóki się nie przeprowadzę. Moje serce by tego nie wytrzymało. Zaryzykowałam. Po powrocie do Olsztyna- szok. Nie potrafiłam się otrząsnąć - szum w uszach, bunt, płacz- w gabinecie martwy sezon- trzy tygodnie bez pracy = 3 tygodnie bez dochodu. Powiecie- nieodpowiedzialna, wariatka, bezmyślna- mówiłam to sobie, każdego dnia. Zaryzykowałam. Bunt- nie tylko ze względu na to, że chciałam być w Barcelonie- nie rozumiałam tego, dlaczego tak mnie tam ciągnie. Byłam zła na siebie- szukałam wytłumaczenia. Wypierałam to z głowy- ze strachu. Podczas pobytu, wszystko co mnie spotkało- WSZYSTKO! było jak jeden wielki znak- magnes- masz tu być-PO PROSTU MASZ TU BYĆ I KONIEC. Zaryzykowałam. Dziś świętuję swoje urodziny...? Ba! To jest dla mnie ważniejsze od urodzin- 18 urodziłam się po raz drugi. Naprawdę.  Dziś mija piąty miesiąc, od ODDDD KIEDYYY MIESZKAM W BARCELONIIIIEEEEEEE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! SŁYSZYCIE TOOOO??? JAAA MIESZKAM W BARCELONIE! NIE PODDAŁAM SIĘ PO MIESIĄCU, PRZETRWAŁAM WSZYSTKIE CHUJOWE DNI!!!! BYŁO ZAJEBIŚCIE CIĘŻKO, ZAJEBIŚCIE CIĘŻKO- nikt NIKTTTT nie jest w stanie pojąć jak bardzo było ze mną źle- wsiadając do samolotu, 18 lutego- byłam wrakiem człowieka-  nie będę powtarzać dlaczego- po prostu czułam się martwa.
Każdego dnia toczyłam walkę ze sobą i ze światem- ego, strach, samotność, tęsknota, brak własnego kąta. Teraz opowiem jednak z innej strony - bo wygrałam. WYGRAŁAM. W przeciągu 5 miesięcy: znalazłam pracę-w zawodzie! (ego jej nie lubi ale co tam), poradziłam sobie z osamotnieniem, dostałam NIE, znalazłam pokój- znajdę zaraz drugi, rozumiem co do mnie mówią i ja zaczynam mówić dużo lepiej- czuję się silna, czuję, że żyję, jestem z siebie bardzo, bardzo dumna. Odzyskałam SIEBIE- a to najważniejsze, co możesz mieć - jeśli stracisz siebie- tracisz wszystko.
Zaczynam marzyć - mocno!
KOZA! JESTEM Z CIEBIE TAKA DUMNA! KOCHAM CIĘ!
Co więcej... hmmm moje ego zostało trochę podbudowane- sama to kreuję. Nie zboczę z drogi.
Pomimo beznadziejnego poczucia straty czasu w pracy, daję tam z siebie wszystko ( szukam innej:D).
Generalnie mają mnie gdzieś- mimo to, postanowiłam traktować klientów jak skarb. Do tej pory wykonywałam tylko laser- codziennie wkurzona i zniechęcona. Mimo to, z uporem maniaka, powtarzałam menadżerkom, że chcę robić kosmetykę - nie chcieli mnie tam:D Uważali, że nie umiem:D
Poprosiłam o szkolenie (:D) chciałam pokazać co potrafię - na fotel zabiegowy położyła się menadżer- zrobiłam prosty zabieg- jej komentarz - ,, po co Ci szkolenie, skoro pracujesz genialnie? Możesz szkolić dziewczyny" - odpowiedziałam : ,,Bo tu nikt mnie nie słucha, przecież powtarzam, że umiem pracować". Myślę, że nikomu się nie chciało nawet czytać mojego cv- całe szczęście, że uparcie dążyłam do tego, żeby dopuścili mnie do zabiegu.
Podobno Klientki pytają o mnie, proszą o tą dziewczynę ,,ROSJANKĘ'' .....hahahahaahahah albo o blondynkę z zagranicy ....więc ZAJEBIŚCIE SIĘ CIESZĘ. Pracuję najlepiej, jak mogę ( z przerwami na myśl, że jestem tu ostatni dzień). Ja wiem, że długo tu nie zostanę- nie widzę tu przyszłości- ale zaciskam zęby, bo mam marzenia- śmiałe, szalone, dam z siebie wszystko. Gdzie mnie to zaprowadzi? Nie wiem.Ostatnio byłam w Polsce- chciałam zostać- było mi tak łatwo- tak- tam by było mi dużo łatwiej. Zdecydowałam, że wrócę do tego mojego niewygodnego, trudnego życia. Dlaczego? Bo wierzę w przeznaczenie.
Na koniec coś, znalezionego w internecie
,, Jeśli chcesz czegoś, rusz się- weź to sobie!
Zasługujesz na to, żeby zobaczyć, jak będzie wyglądało Twoje życie, gdy dasz z siebie 120%.
Musisz biec w stronę swojego przeznaczenia.
Są ludzie, którzy chcą zrobić coś ze swoim życiem i będą biec.
Zawsze masz wybór- zatrzymać się i odpuścić albo biec dalej!
Zadam Ci pytanie, w co będziesz wierzył?
Będziesz wierzył w siebie, czy będziesz wierzył w to, co mówią inni?
Twoje marzenie musi być jasno określone.
Więc gdy tylko się obudzisz, zaczniesz iść- zrobisz krok w stronę swojego marzenia.
Nie rozumiałem tego aż do teraz, ale zaczynam biec.
 W momencie, gdy już to zrozumiesz, zaczniesz biec.
Pan rzekł: Pewnego dnia usłyszysz mój głos, skrywający się w Twym sercu
Kiedy Bóg daje Ci możliwość- nie zwlekaj!
Biegnij po swoje przeznaczenie
Możesz być wyższy niż ja, większy, silniejszy- ale ja nadchodzę i umrę próbując!
Poświęcę na to rok, włożę wysiłek, poniosę wiele porażek..
Im ciężej pracujesz, tym trudniej się poddać
Tak jest w każdym aspekcie życia.
Wolę próbować sięgnąć gwiazd i ich nie dosięgnąć, niż w ogóle tego nie robić
Wolę iść po coś i tego nie zdobyć, niż stać w miejscu
Wolę spróbować i ponieść porażkę, niż nie zrobić nic
Nie chcę żyć z przekonaniem, w którym rozmyślam, co mógłbym mieć, jeśli zrobiłbym więcej w swoim życiu.
Po prostu po to idę.
Do piekła czy na głęboką wodę.
Ruszam po swoje przeznaczenie

http://www.lenses.eu.com/




Komentarze

Popularne posty