Miłość

 Poddaje się, ok - nie ma już sensu, nie widzę tu siebie, już nie mam na to siły, ile można...zrobiłam co mogłam i czas odejść...akcepuję to, że nie wyszło, dziękuję za tę cenną lekcję, bo przez ten czas wiele się nauczyłam- więcej niż przez kilka lat...ale no nic. Decyzja podjęta.
Jeśli dość długo nie piszę nic na blogu, znaczy, że coś się dzieje w moich myślach, moim sercu, że poświęcam czas na rozmowy ze sobą i ...zmiany. Czasami ogromne. Zazwyczaj, potrafię walczyć do końca, potrafię akceptować długo jakiś stan..ale kiedy podejmę ostateczną decyzję- nie ma bata.
Bo kocham. Siebie.

Gdybym mówił językami ludzi i aniołów1,
a miłości bym nie miał,
stałbym się jak miedź brzęcząca
albo cymbał brzmiący.
Gdybym też miał dar prorokowania
i znał wszystkie tajemnice,
i posiadał wszelką wiedzę,
i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił.
a miłości bym nie miał,
byłbym niczym.
I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją,
a ciało wystawił na spalenie2,
lecz miłości bym nie miał,
nic bym nie zyskał.
Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma. ...............
13 Tak-więc trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy:
z nich zaś największa jest miłość.
Dlaczego zamieściłam to na blogu? Celowo. To jest piękne, prawdziwe- bo miłość to wszystko.
Być może obrażę tym osoby mocno wierzące- że to takie kościelne a ja o miłości do siebie piszę ...lo siento, pero no me importa:) nada:)
Dlaczego dziś o tym piszę- bo czuję ogromną miłość do siebie- egoistka:D. bo mam wielką wiarę w siebie i bardzo siebie lubię- nie jestem idealna ale akceptuję to- nie oznacza to jednak, że tym sposobem nie widzę potrzeby ulepszania siebie- owszem- chcę być najlepszą wersją samej siebie. Chcę się doskonalić, szkolić, doceniam to ile przez okres od mojej przeprowadzki zrobiłam - jaką drogę przeszłam- wiele razy wątpiłam...wiele..wiele razy chciałam się poddać, wiele razy płakałam, zaciskałam zęby, bałam się, czułam, że to niesprawiedliwe, że jest tak ciężko, czułam się bardzo samotna...tylko.. głęboko w to wierzę, że to, co wydaje się być problemem, w rzeczywistości jest częścią odpowiedzi na nasze myśli, modlitwy - nazwij to jak chcesz. Jest prezentem. Bo pozwala nam się rozwijać. Bo dziś- dziś czuję wielki spokój duszy. Dziś nie boli mnie głowa, dziś wygłupiam się i czuję się tak dobrze- taką siebie lubię najbardziej- pozytywną, wesołą, żartującą, płaczącą ze śmiechu.
Co takiego się stało- rzuciłam pracę:D hahaahahahahahahahahaahahah naprawdę! Ale się śmieję:D hahahaaha mogę nawet w wersji po hiszpańsku : jajajajajaaj
Z Kozami tak już jest- mogą przetrzymać dużo- ale jeśli cienka linia zostanie przekroczona przez kogoś albo sytuację- nie ma. Koniec.
Dlaczego rzuciłam pracę- bo kocham siebie, kocham się rozwijać, kocham mieć nowe wyzwania, kocham tworzyć, kocham wstawać rano z łóżka z energią i chęcią do przeżycia cudownego dnia- być wdzięczna a nie zrzędliwa. Taką siebie lubię- i kocham ludzi- wolę dać uśmiech, niż kogoś opierdolić, wolę skomplementować niż powiedzieć- patrz na Zosię, jak przytyła, aż miło popatrzeć ( nie ma co- ten mem z internetu bawi mnie do dziś ale tylko bawi- nie myślę tak- kiedyś myślałam) ale przeszłam zajebiste przewartościowanie życia tutaj. Wolę pomóc, niż zranić. Wolę być wdzięczna, niż obwiniać cały świat, że inni mają lepiej.
Jak już wiecie z wcześniejszych postów- nie widziałam dalszej przyszłości w tej firmie- jeśli biznes budowany jest w kolejności : człowiek - pomoc człowiekowi- sukces i rozwój a co za tym idzie pieniądze- wszystko jest ok. To jest normalna kolej rzeczy.
Jeśli jednak wartości i cel są zapisane w odwrotnej kolejności- mówię: NIE, NO, NEIN, NIET . Dziękuję.
Męczyłam się tam. Codziennie. Każdego dnia obiecywałam sobie: to już ostatni dzień (ale coś zawsze powstrzymywało mnie przed odejściem- wiedziałam, że jeszcze nie mogę- intuicyjnie. Coś kazało mi zostać- nie umysł- intuicja. Wiedziałam, że jeszcze nie jestem gotowa, mam się nauczyć dużo. Każda próba znalezienia nowej pracy była porażką( i jestem za to dziś wdzięczna- bo wiem, że nie byłam gotowa- język, doświadczenie, poznanie).
Ale coś we mnie pękało. Nie miałam ochoty na nic, nie chciało mi się chcieć. Traciłam energię. Zaczynałam być zrzędliwa- i to w ukochanym miejscu. Miałam dość tej całej Barcelony- wytykałam sobie- mogłaś nie jechać...miałaś wszystko.
Było coraz gorzej. Ale...kiedy jesteś bierny..kiedy biernie czekasz-nie oczekuj, że coś w Twoim życiu zmieni się na lepsze!.
Ostatniej niedzieli miałam szczyt wszystkich kryzysów. Zamiast wyjść w wolny dzień na spacer, rozkoszować się słońcem....leżałam i płakałam. Chciałam się poddać. Podziękować za to bezcenne doświadczenie 8 miesięcy i wrócić .
 Chciałam wyjechać. Ile można walczyć....ALE NAZYWAM SIĘ KOZAK. ALBO MOŻECIE MNIE NAZWAĆ BARCELONA. Spoko pomysł. Jak w serialu la casa de papel-  ME LLAMO BARCELONA.
NIE MOŻESZ SIĘ PODDAĆ, ZANIM WYDARZY SIĘ CUD- BYĆ MOŻE NIE JEDEN.
U mnie Tych cudów jest bez liku.
Ale nie siedzę bezczynnie- bo jeśli chcesz coś zmienić w swoim życiu- zmień nastawienie i zrób kolejny właściwy krok...a potem kolejny...i kolejny- nie bądź biernym widzem BO JESTEŚ WSZYSTKIM CO MASZ I MASZ TYLKO JEDNO ŻYCIE ( tak- już to mówiłam- i będę Ci powtarzać).
Na nowo ściągnęłam sobie aplikację JOB TODAY, na nowo weszłam na stronę info jobs i zaryczana zaczęłam wysyłać CV.
Nie oczekiwałam niczego. Ufałam, że wydarzy się wszystko najlepsze dla mnie.
Na drugi dzień zobaczyłam wiadomości - nawet kilka.
Zostałam zaproszona na pierwszą rozmowę kwalifikacyjną. Poszłam. Spokojna jak nigdy. Nie oczekująca niczego, zero stresu, pewna siebie. - po godzinie do mnie zadzwonili i zaprosili na drugą rozmowę ( Koza Ty to jesteś jednak zajebista). Na drugi dzień- poszłam na kolejną rozmowę- z dyrektorką centrum ( centrum podobne do tego, w którym teraz pracuję- tylko ...hahahahaha ich konkurencja- centrum, w którym pracuję wykupiło dwie franczyze właśnie od tego centrum..skomplikowane? Może tak. Czekając na rozmowę, pomyślałam...bez sensu, chyba stąd wyjdę zanim rozmowa się zacznie-obok mnie czekały inne dziewczyny - pomyślałam- no tak- hiszpanki, język, może lepiej pójdę na kawę bo i tak nie ma co tu tak siedzieć... jak mam robić to samo, bez chęci, bez możliwości rozwoju...tracę czas. I właśnie w tym momencie, w którym miałam wstać i podziękować- wywołano moje imię. Rozmowa - zaskoczenie: Pani, słuchała co mam do powiedzenia, nie pytała czy poradzę sobię z językiem, czytała moje CV !!!!! ( w mojej pracy nikt tego nie zrobił- nie obchodziło to chyba nikogo, co mam do zaoferowania:)), zapytała w czym czułabym się lepiej- które zabiegi preferuję wykonywać, przeglądała mój dyplom ze studiów (kolejny szok). Ja odpowiadałam, że jestem pewna swojej wiedzy, wiem, co robię, mam umiejętności i doświadczenie- i chcę się rozwijać..(no no Koza -nawet nie byłam zaskoczona swoimi słowami- kiedyś pewnie bym była) Na koniec powiedziała, że mam ogromne doświadczenie i, że widzi we mnie duży potencjał i moja kandydatura jest otwarta- ale mają jeszcze dwa dni na rozmowy o pracę. Na koniec - podziękowała mi za poświęcony czas (kolejny szok). Wyszłam. Poszłam do pracy. Spokojna.Ale też spisałam to już na straty- ok, byłam, zobaczyłam.
Po 3 godzinach zadzwonili- że tak bardzo im się spodobałam i czy bym chciała z nimi współpracować... :D serio. Znalazłam nową pracę w jeden dzień :D Widocznie to był właśnie TEN moment, w którym już jestem przygotowana na kolejne wyzwania- będę musiała się wiele nauczyć- wyzwanie!!!! KOCHAM WYZWANIA! KOCHAM SIĘ UCZYĆ (kujon kujon kujon). BARCELOOONAAAA MNIE KOOOCHAAAA! NIE CHCIAŁA MNIE ODDAĆ - JESZCZE NIE- ONA MA DLA MNIE JAKIEŚ ZADANIE- JA MAM TU JESZCZE BYĆ I TYLE. KONIEC KROPKA.
I dziś- spokojna, pogodna, uśmiechnięta- pełna chęci poszłam do pracy i powiedziałam, że nie chcę przedłużać kontraktu. Przed tym nawet się nie bałam- jeeejj jak oni zaareagująąąa, boję się, co to będzie- nie. Byłam pewna swego. Decyzja podjęta. Manager chyba już wie, że jak coś mówię, to mówię jasno i wyraźnie. Dlaczego? Z miłości do siebie- bo nie przyjechałam tutaj, żeby ze smutkiem witać kolejny dzień, nie rzuciłam wszystkiego, żeby robić coś, co sprawia, że jestem zdemotywowana, bo chcę czerpać z życia wszystko co najlepsze, bo doceniam tu moje życie bardziej niż kiedykolwiek. Bo chcę dawać od siebie to co najlepsze ale też brać to co najlepsze od życia. Bo chcę aby każda moja znajomość z ludźmi, była znajomością wartościową, nie pustą relacją. Bo szanuję każdego klienta, i ze smutkiem patrzyłam, w jakim kierunku to wszystko idzie,,, Jestem wdzięczna- bo ta praca wiele mi dała- było w niej bardzo ciężko, bardzo. I dziś- moje całe serce się radowało- bo byłam spokojna jak nigdy. Wiedziałam, że już pora i to dobra decyzja- czy się boję zmiany? Tak:) bo znowu trzeba zacząć od czegoś nowego, znowu nieznane- ale czy może być coś bardziej nowego niż nowy kraj, nowy język, nowa kultura i nowa ja, którą w sobie odkryłam i którą bardzo lubię? Chyba nie:) I pewnie za chwilę znowu będzie ryk i narzekanie ale...OTWIERAM SIĘ NA NAJLEPSZE DLA SIEBIE MOŻLIWOŚCI- I DAJĘ SIĘ PROWADZIĆ .
 Co chcę przez to powiedzieć- że jeśli chodzisz w niewygodnych butach, niby ładnych, niby drogich, niby myślisz, że się rozchodzą...ale chodzisz już w nich tyle miesięcy i nadal nic się nie zmienia, bo marzysz tylko o tym, żeby je zdjąć bo tak Cię bolą nogi- załóż adidasy;)
Szukaj swojej drogi- nie bój się zaryzykować- bo każda zmiana, jest zmianą na lepsze- nie ma zmiany na gorsze- może być trudniej ale to wszystko po to, żebyś mógł się rozwijać- nie bój się celować w księżyc, bo nawet jeśli chybisz, znajdziesz się wśród gwiazd. I bądź wdzięczny- każdy Twój dzień to przywilej- bo możesz go przeżyć - więc szukaj swojej drogi, nie siedź bezczynnie , próbuj ,nie poddawaj się i PO PIERWSZE KOCHAJ SIEBIE- a to chyba najtrudniejsze zadanie.

Komentarze

Popularne posty