Katharsis...10 miesięcy w Barcelonie

Katharsis..
Dlaczego taki tytuł?
Bo coś dziwnego się ze mną dzieje. Jestem tu od dziesięciu miesięcy...a dopiero teraz wszystkie emocje puszczają.
 Czuję się przez to jak na karuzeli życia;) hahaah. Jest to zastanawiające. Wszystko mocno przeżywam. Od nowa.
Odczuwam to bardzo mocno, bo nie ogłupiam się imprezami, nie odreagowuję narkotykami, alkoholem, objadaniem się czy czymś tam podobnym...no i jestem sama- cisza czasami bywa aż za cicha i wszystkie myśli i emocje pulsują w żyłach i nie da się przed nimi uciec. Bardzo dobrze. Jeśli masz podobnie, jeśli nie wyleczyłeś się z jakichś zdarzeń z przeszłości..nie uciekaj przed sobą. Z niektórymi sprawami trzeba się zmierzyć, oczyścić i uleczyć.
Nie pomoże wino, nie pomoże ucieczka w sport, nowy związek.
Jeśli jakaś głęboka rana krwawi, nie da jej się zalepić plastrem i udawać, że jej nie ma, bo koniec końców wykrwawisz się i umrzesz:) albo będzie gnić. ( Koza jesteś brutalna).
Jak już wspominałam, dałam sobie czas do końca tego roku na podjęcie decyzji. Zostaję albo wracam.  I właśnie z tego tytułu należy się :

Małe podsumowanie.

Przez 10 miesięcy przeżyłam tyle, ile niejeden człowiek  przez 5 lat, wiodący bezpieczne, ułożone życie, najlepiej z asekuracją na wypadek kuku:).
Odkryłam, że jestem odważna- nie wiedziałam, że tak bardzo, śmiała- czasami aż za bardzo. Cierpliwości się uczę...z tym bywa różnie..
Jestem twarda. Bardzo. Jestem zajebiście twarda- znosiłam dużo, aż się dziwię, że po trzech miesiącach nie przyleciałam do Polski z płaczem, że już zobaczyłam i ja jednak już nie chcę się tak bawić. Jestem jak skała. 10 miesięcy samotności. Ja pierdole:) Ale bardzo potrzebnej samotności. Zrozumienie własnych myśli, wsłuchiwanie się w emocje, obserwacja ego, radość, miłość, która wypełnia serce, smutek, ostatnio rozpacz, zrozumienie, złość...dużo tego
Odkryłam też wdzięczność za najprostsze sprawy, jak słynne upranie ciuchów w pralce, słońce, piasek nad morzem, zachód słońca...
Dowiedziałam się o sobie, że mogę wiele przetrwać i iść niestrudzona, płakać potykać się, upadać na kolana i kolejnego dnia wstawać i z wdzięcznością próbować kolejny i kolejny i kolejny raz.
Jestem też dużo bardziej wrażliwa niż wcześniej. Razi mnie rasizm, nacjonalizm, bieda, niesprawiedliwość, fałsz, zazdrość, brak poszanowania inności.
Zauważyłam, że nie pociąga mnie to, co kiedyś uważałam za fajne, obserwuję ludzi, obserwuję metody pracy w firmie- i ...i nie chcę tego. Nie chcę awansować ze szczebelka na szczebelek, piąć się po tak zwanych szczeblach kariery w firmie i zatracać się w tym. Może kiedyś...już nie. Chcę pracy, która będzie dawała mi i innym ludziom radość, chcę się rozwijać, wspierać innych i bardziej niż pieniądze interesuje mnie rozwój. Oczywiście dobrze mieć pieniądze- pieniądze są ważne, bez tego bizness się nie rozwija ale może po prostu nie interesuje mnie taki schemat, który mają tu... nie wiem. Odkryłam też, że ...nie mogę mieć szefa( hahahahahhaahahah) dobra,  to nie ego. Po prostu już ten etap jest za mną, wolę sama być  szefem. Nie chodzi mi o poczucie władzy- niektórzy ludzie nie mogą jej dostać, bo pokazują wtedy swoją drugą twarz. Widziałam to nie raz. Rządzić trzeba umieć. I szanować ludzi. Szanować pracownika. To pracownik jest motorem napędowym firmy. To on jest najlepszą rekomendacją.  I klient. Ahhhhhh tęsknię za swoim gabinetem. Bardzo...bardzo:(  Proszę...dajcie mi pieniądze a zrobię takie miejsce, gdzie ludzie będą chcieli przebywać całymi dniami... Jetem zbyt niezależna, aby podporządkowywać się tak bardzo, kiedy nie mam możliwości twórczego wyrazu siebie...więdnę jak kwiat bez wody. Wolę podejmować decyzję niż wykonywać posłusznie polecenia- nie nie, nie zrozumcie mnie źle- oczywiście nie mam nic do etatu, szanuję osoby, które wolą być zatrudnione. Ale chyba będąc tu, zrozumiałam, że ja nie. Wolę współpracę a nie pracę na etat. To bardzo dobre wnioski- warto było sprawdzić i czegoś nowego nauczyć się o sobie.

Co jeszcze...może to nastrój świąteczny a może KATHARSIS... przeżywam żałobę po raz drugi. A może dałam sobie w końcu pozwolenie na oczyszczanie z emocji. Może byłam tak zablokowana akcją ,,TRZYMAJ SIĘ I NIE DAJ SIĘ", a może nadmiar wydarzeń spowodował jakąś blokadę psychiczną dla zachowania zdrowia organizmu i gotowości do stawiania czoła wyzwaniom.
Teraz to puściło. Przeżywam śmierć babci, przeżywam zamknięcie gabinetu, wyjazd, wszystko...tylko inaczej, ..tym razem otwieram serce,  pozwalam sobie na odczuwanie tych wszystkich stanów. Bo chyba już czas na to, by mogło to odejść a głęboka rana powoli zaczęła goić i zabliźniać.
Co jeszcze...
Strach.
Co?
Strach
A co to?
Strach jest moim kompanem. Idę z nim ramię w ramię ale to ja wygrywam
Jak to powiedział mój przyjaciel :
,,Stajesz wyprostowana naprzeciw huraganowi i krzyczysz mu w twarz, że się go nie boisz"
Więc zaproszę go do tańca, bo co tak będę stała...



Komentarze

  1. <3 jestes Miszczem pamietaj!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz podejmij decyzje co do sposobu zarobienia pieniędzy, żeby swoją firmę otworzyć! Nie wiem dlaczego, ale spodziewam się, że w Hiszpanii masz więcej możliwości niż w Polsce. Poza tym to nieprawda, że jesteś sama. Samotność to wybór. Ludzie w Socialmedia Cię czytają, uwielbiają czytać. Mają nadzieję. Porówna profile swoich znajomych ile polubień maja ich posty, a ile Twoje. Pewnie, ze tam jakiś Arab wpada, ale totalnie Insta i Fb jest twój. Jak kiedyś sala ćwiczeń :) Wykorzystaj to do zarabiania pieniędzy. Jesli będziesz szukac pracy, którą lubisz to takiej nie znajdziesz. Ale Zawsze możesz polubić to co robisz i dać z siebie więcej dla innych ludzi.
      Wtedy przyjdą pieniądze i realizacja pasji, albo zmiana oceny świata i tworzenie takich rozwiązań, które ludziom ułatwią korzystanie z tego co potrafisz robić <3
      Ludzie nie płaczą nad tym co odeszło, ale nad sobą, że stracili pewien komfort. Czyli to nie ludzie płaczą tylko Ego :) A Ty nie jesteś Ego!
      Uściski.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty