Zakończenie ...puedes cerrar la puerta por favor?

 Puedes cerrar la puerta por favor? ( czy możesz zamknąć drzwi, proszę?)


Czasami jedne drzwi zatrzaskują się przed nami z takim hukiem, że nie słyszymy cichego skrzypnięcia następnych, które właśnie się uchylają. I gdy ten huk jest naprawdę duży, czujesz się zdezorientowany, zagubiony, przerażony...jak dziecko we mgle. Czasami wręcz ogarnia Cię panika...złość, poczucie niesprawiedliwości nieznośnie wkrada się do Twojej głowy i każe Ci obwiniać cały świat, za to co musisz przechodzić. Ale Ty podświadomie wiesz..., że wszystko co się dzieje, dzieje się dla Twojego dobra i  nie obwiniasz tego świata:) Dzieje się dla Twojego dobra...Ty to wiesz- chyba tylko to;) nie wiesz co dalej, nie wiesz gdzie iść...ale czasem zagubiony trafiasz tam, gdzie życie i tak miało Cię zaprowadzić.
Ten rok był dla mnie jak jeden wielki huk:) Jak trąba powietrzna, która zmiotła całe moje dotychczasowe życie. Calutkie. Był to rok kończenia, pożegnań. Jak już kiedyś mówiłam : Każda magia ma swoją cenę. Moje marzenie było tak silne, że postawiłam wszystko na jednej szali.  Cena? Dość wysoka. Ale to co przeżyłam, warte było tej ceny. Mawiają, że życie zaczyna się tam, gdzie kończy się strefa komfortu. Podpisuję się pod tym. Doświadczyłam wiele.
Wiem, że można nie mieć pralki w domu i jak fajnie jest ją mieć (uczepiłam się tej pralki co? ale bardzo lubię prać...naprawdę. Jestem maniakiem prania...)
Wiem, że można żyć bez internetu...chociaż to utrudnia załatwianie podstawowych spraw, w szczególności gdy wszyscy używają whatsappa...w pracy też...
Przeżyłam wyrabianie dokumentów, załatwianie mieszkania, pracy, rzucanie pracy, wyścigu z ego.
Przeżyłam lato w Barcelonie bez klimatyzacji w mikroskopijnym pokoiku, bez przeciągu. Przy temperaturze 35 stopni w nocy, okładałam się lodem.
Przeżywam zimę w Barcelonie bez ogrzewania, w chłodnym mieszkaniu:) da się. Mam dwa koce:)
Przeżyłam szok w pracy, gdy wszyscy mówili do mnie po hiszpańsku a ja nic nie rozumiałam...chciało mi się płakać a potem...kolejnego dnia wstawałam i walczyłam dalej.
Miałam złamane serce...kiedy babcia umarła. Kiedy żegnałam przyjaciół...kiedy słyszałam rzeczy, które raniły jak ostry nóż. Ale podobno serce musi pęknąć aby mogło się otworzyć.
Przeżyłam. Ocalałam. Wzmocniłam się. Stoję wyprostowana. Boję się ale ten lęk nie powstrzymuje mnie przed stawianiem odważnych, pewnych kroków, przed podejmowaniem ryzykownych decyzji. Przed mówieniem tego, co myślę. Otworzyłam serce. Na ludzi, na świat, na siebie.
Na podstawie każdego doświadczenia czegoś się uczę. Wiem, że życiowe wyzwania sprawiają, że jest ciekawie. Wiem, że po każdej porażce się podniosę. Kiedy życie rzuca mi kłody pod nogi, buduję z nich tratwę. Jestem silna. Zauważyłam, że dzięki sile, mogę pokazać swoje delikatniejsze oblicze. Moja odwaga i zaciętość, pozwala mi okazywać więcej współczucia innym. Nie boję się robić tego, co wydaje mi się słuszne. Niekoniecznie wygodniejsze. Słuszne i zgodne z tym, co dyktuje mi serce. 
Nie są to łatwe decyzje. Czasami przeklinam tego na górze i kłócę się z nim...ale ufam. Czasami wątpię...ale następnego dnia z wiarą witam nowy dzień.

Do końca roku miałam podjąć decyzję, czy wracam czy zostaję.
Podjęłam decyzję.
NIE BĘDĘ SIĘ BAŁA STANĄĆ W OBRONIE TEGO W CO WIERZĘ, NAWET JEŚLI BĘDZIE TO OZNACZAŁO, ŻE BĘDĘ STAŁA SAMOTNIE.
W co wierzę? W siebie. W miłość. W siebie w Barcelonie. Wierzę, że jesteśmy odpowiedzialni za to, co oswoimy.
Zostaję.
Dlaczego? Bo mam głupi charakter. Wybieram to, co pozwala mi się więcej nauczyć i rozwijać. Zrobiłam małą kalkulację i wyszło, że zdecydowanie więcej uczę się tu.
Nie zapowiada się, że będzie łatwo. Życie i tak daje mi lekcje i kieruje na Polskę. Okazało się, że muszę w miesiąc znaleźć nowy pokój. Niby łatwe...ale znaleźć mieszkanie, gdzie można mieć zwierzę..to już troszkę inna bajka. Przylecę do Polski po kota;) Może się to wiązać ze stratą pracy. Być może będę musiała zostać w Polsce na dłużej. Czy się boję? W chuj. Rezygnować z jednej miłości, żeby móc ocalić drugą...ale jak to mówią:VALE LA PENA. Czy będzie mi żal pracy? Nie. Bo nie pozwolę nikomu zniszczyć tego, co wyróżnia mnie w tłumie, będę czuła jedynie strach, że znowu będę musiała szukać innej.
Co więcej- znowu zrobiłam ryzykowny krok. Poprosiłam o zmniejszenie ilości godzin w pracy. z 40 na 30. To się wiąże z mniejszą wypłatą. Ale za to....odważyłam się na coś innego....hahhahahaha uwaga....teraz będzie TOP ONE 2018!  Ja. Koza. JA. Prowadzę profil na instagramie jednego klubu fitness. Ja. Tak. Po hiszpańsku. Tak. To nie żart. TAAAAK PO HISZPAŃSKU HAHAHAHAHAAHAHAH naaaprawdęęęe. Takkkkk i to prawda, że niektórych słów nie rozumiem:D ahahahahaahaha ale to robię:D
 I wygląda na to, że na tym się moja współpraca nie zakończy. Zobaczymy. Nie mogę pracować jako trener, ponieważ tutaj potrzebne są specjalne kursy, na które do tej pory nie mogę się zapisać ze względu na finanse i grafik pracy... ale okazało się, że moja osobowość i zaciętość otworzyły mi inne drzwi. Jestem zajebista:D
Co więcej...
Ten rok był rokiem kończenia. Tak, to prawda- zaczęłam nowe życie tu...ale chyba nie tak do końca... chyba jednak nie powalałam sobie na zamknięcie przeszłości. Pora zamknąć jedne drzwi. Zdaję sobie z tego sprawę.
Które? Nie wiem- najbliższe miesiące nam to pokażą. Czy to będzie pożegnanie z moją miłością...?
I co więcej?  Zdałam sobie sprawę, że chcę.
Chcę zacząć budować. Nie odbudowywać. Budować. Tworzyć. Moje życie- tworzyć, nie przetrwać. Tworzyć. Tworzyć zawodowo i prywatnie.

Piszę ten post w magiczną noc;) podobno wypowiedziane dziś życzenia się spełniają.  Życzę sobie spełnienia pragnień mojego serca. I chcę Ci też czegoś życzyć. Życzę Ci odwagi
Odważ się żyć. Nie bój się ryzyka. Nie przeżyjesz życia, kiedy będziesz chciał przez nie przejść asekurując się na każdym kroku. Nie bój się spełniać swoich marzeń. Zdecyduj co jest w Twoim życiu ważne...pozycja? firma? Nikt jeszcze na łożu śmierci nie żałował, że więcej czasu nie spędzał w pracy.

Szczęśliwego nowego roku:)

Komentarze

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Madzia, nawet przez chwilę nie wątpiłam, że cokolwiek robisz, robisz to najlepiej jak potrafisz i jest to najlepsze dla Ciebie. Ściskam Cię serdecznie. Cudownie, że choć chwile mogłyśmy się zobaczyć. Mam nadzieję, że w tym roku ja wyskoczę w Twoje okolice :P. Życzę Ci wiekszych wyzwań i wiele miłosci <3

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty