Kup sobie trumnę

Kup sobie trumnę. Wykup miejsce na cmentarzu.
Tak.
Tak, dobrze przeczytałeś. Kup sobie trumnę - nie wiem- jakąś ładną:) i czekaj. Na śmierć.
Puknij się w głowę i zadaj sobie pytanie: co ta wariatka znowu pisze.
Piszę do Ciebie: ,,Kup sobie trumnę i czekaj na śmierć.''
 Dlaczego to piszę?
Bo widziałam wielu smutnych ludzi. Którzy ze strachu bali się spełnić marzenie. Którzy zrezygnowali z czegoś ważnego dla siebie , albo o czym marzyli- nie dlatego, że było to niewykonalne albo nieosiągalne, tylko dlatego, bo stwierdzili, że są za starzy, że już to nie dla nich...że już nieee. Takich, których  lęk tak blokował przed zrobieniem czegoś, czego bardzo pragnęli, że wymyślali miliony wymówek- a to pozorne lenistwo, brak czasu, dzieci ... Takich, którzy tak bardzo przejmowali się opinią sąsiadów, znajomych, nieznajomych, że nie odważyli się żyć życiem, jakim chcieli żyć.
Boisz się śmierci?
Tak, to pytanie kieruję do Ciebie.
Boisz się śmierci?  Nie rozumiem, dlaczego ludzie boją się śmierci. Ze śmiercią każdy sobie poradzi. Wiemy, że nadejdzie, jest nieunikniona. Każdy ją przeżyje..no może to nie jest odpowiednie słowo hhahahaah:D 
Nie bójmy się śmierci- bójmy się bezsensownego życia, lat spędzonych w lęku przed zrobieniem czegoś dla siebie. Wiecznego oglądania się na opinię innych ludzi, lęku przed stratą miłości albo jej namiastki. Rozpamiętywania tego co, mogłoby być, rozdrapywania tego, czego już dawno nie ma. Bójmy się zazdrości i braku szacunku, bójmy się pozornie wygodnego życia, kiedy jesteśmy zamknięci w złotej klatce. Bójmy się swoich wymówek, usprawiedliwiających nicnierobienie .
Nie bój się śmierci- to marnowanie życia jest od niej gorsze.
Obudź się. Bo nigdy nie wiesz, ile czasu jeszcze Ci zostało.
Nikt tego nie wie. Nikt.
Bóg jeden wie- jeśli istnieje. Jeśli istnieje to ma mnie po dziurki w nosie- wiecznie się z nim kłócę.
Wiecznie się boję. Wiecznie czuję niepewność. Wiecznie zadaję sobie pytanie: co Ty znowu wymyśliłaś albo : dlaczego on mnie tak kieruje...czemu te ścieżki są tak kręte. Przecież ja sobie nie poradzę. Jestem zmęczona. Samotna. Zagubiona i wiecznie czegoś chcę od życia. Ale robię to, co dyktuje serce...rozum się kłoci...bardzo. To czasami walka...i wtedy pytam siebie, czy nie straciłam zmysłów.
Wiecie, że czasami zadaję sobie pytanie, czy jestem normalna? Czy może naprawdę na coś choruję...
Mam bardzo trudny czas przed sobą i sama sobie dokładam więcej...
Żyję z ryzykiem.. od bardzo dawna mogłabym powiedzieć- gdy nic nie jest pewne - od ponad roku...
Tylko, że...Unikanie niebezpieczeństwa na dłuższą metę nie jest bezpieczniejsze niż jawne ryzyko. Życie jest jawną przygodą, albo niczym. Tak...trochę tego mam dosyć ...jestem zmęczona samotnością i niespodziankami ...i przysięgam..nie wiem jak to się wszystko zakończy- czy w Polsce czy w Barcelonie...
Już pisałam, że muszę znaleźć pokój. W teorii znalazłyśmy mieszkanie. Z Panią, u której wynajmowałam pokój. Większość pokoi, które oglądałam, były w cenach z kosmosu- Barcelona- miasto, które odwiedza rocznie chyba kilka milionów ludzi..ceni się. Zwykłe pokoje potrafią kosztować nawet 500 euro...brzydkie pokoje bez okien. Ja pierdole.
Znalazłyśmy mieszkanie przez agencję. Alllee...żeby je wynająć, trzeba zapłacić dużo na start. Nie wiem, skąd wezmę pieniądze...nie mamy nawet łóżek, szafek, niczego. Pukasz się w głowę i mówisz: zachciało Ci się Barcelony, to teraz masz?:) Tak, zachciało mi się. I mam;)
Jest znowu ciężko. Dodatkowo los kieruje mnie na Polskę- i nie wiem...być może będę musiała tu zostać na dłużej...a może tylko na kilka dni...a może na zawsze...? Nie wiem. I boje się. Tak. Boję.
Ale wszystko we mnie mówi mi: musisz przylecieć i zrobić porządek. Tylko czy będę miała do czego wrócić? Przylecę, niedługo. Już złożyłam wypowiedzenie w pracy. Nie tylko przez przylot...nie. Duża część problemu z odnalezieniem drogi, którą chce iść, jest we mnie. Nie umiem się dostosować do norm w wielkich firmach. Kiedy nie mogę decydować o niczym. Kiedy dyktują mi co mam robić. Kiedy znowu widzę sort, fabrykę. To nie firma jest problemem. Firma sobie działa. Być może problemem jest to, że to nie moja firma:) Jestem tak przyzwyczajona do zarządzaniem swoim czasem. do niezależności, do decydowania o sobie..., że nie chcę się dopasować. Czy to źle? Nie wiem..być może tak....być może strzelam sobie w kolano. Być może stracę swoje miasto przez moją decyzję. Ale...nie pozwolę zabić tego, co wyróżnia mnie z tłumu. A już zaczynałam z niepokojem patrzeć w lustro. Przyłapywałam siebie na tym, że odliczam godziny, kiedy w końcu wyjdę z pracy...że siedziałam zamulona, patrząc w ścianę...to nie ja. To nie ja. Czy boję się stracić Barcelonę? Bardzo. Bardzo.  Pamiętam, że kiedyś miałam ten sam problem z każdą pracą, którą miałam...aż do pięknego dnia, kiedy odnalazłam się w pierwszym klubie fitness...to była pasja, więc wytrzymałam wszystkie ciężkie chwile...parłam do przodu -bo kochałam to co robiłam, nawet jak wiedziałam, że robię to fatalnie:) później ryzyko z otwarciem gabinetu...i moja miłość Gaja Bio Kosmetyka- moje dziecko, stworzone od zera:) ahhhh i później Kinetic- każde z tych trzech miejsc kochałam- i dawałam tam serce.  Znakiem tego...drogę można znaleźć i nawet jeśli wymaga to wielu wyrzeczeń i ciężkiej pracy - uda się. Może nie jestem taka psychiczna...nie wiem. Wiem jedno- wtedy miałam duże wsparcie. Teraz jestem sama. Dlatego boję się jeszcze bardziej. I boję się, że tym razem mogę się poddać...jakoś czasami brakuje mi sił. Siadam i po prostu rozkładam ręce. I potem wstaję i powtarzam sobie: nie z takich opresji wychodziłaś. Jesteś Kozak. Jesteś albo szalona albo jesteś wizjonerką. Z otwartą głową.
Coż..jestem Kozak. W 10 miesięcy sporo się nauczyłam. Jestem bardzo odważna- odwaga miesza się z szaleństwem chyba...no coż- nie wiem co więcej napisać- trzymajcie za mnie kciuki bo nie wiem co będzie:)
Ps. Szukam inwestora. Jeśli ktoś ma ochotę stworzyć dobry gabinet kosmetyczny w Barcelonie- a o taki nie jest wcale tak łatwo- zapraszam do kontaktu. Gwarantuję, że rozwalimy system.
Barcelona to piękne miasto, To trudne miasto. Jest tak samo trudna jak piękna. I może właśnie najpiękniejsze marzenia maja najwyższą cenę?





Komentarze

  1. Trzymam za Ciebie kciuki ,życie jest trudne i wredne bądz silna .

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty