Podsumowanie

Dawno nie pisałam...aż musiałam przeczytać ostatni post, aby zobaczyć co jest w nim napisane;)
 Ohh tak..byłam zauroczona i bardzo to przeżyłam...ale szybko mi przeszło hehehehe...aż za szybko. Widocznie to nie ,,TO"...albo szybko akceptuję zmiany..albo za dużo przeżyłam, żeby długo przejmować się miłostkami;), które nie mają racji bytu- nie wiem. Mam to w zasadzie gdzieś:) Miałam kilka randek...podsumuję je SATYRA ahahah
Z okazji zbliżającego się końca roku, postanowiłam napisać małe podsumowanie tego, co wydarzyło się w całym 2019...
A działo się sporo...sporo zmian, sporo pożegnań..sporo wyzwań...sporo szalonych chwil... i sporo szczęścia:)
Zacznę od najważniejszego.
1.Brzuszek.
Tak, Brzuszek:) To było marzenie i wyzwanie sprowadzić go tutaj. Dałam radę. Nawet nie wiecie ( wiecie z Instagrama hehe) ile on dla mnie znaczy ...no i znowu namieszał i przez niego..a może dzięki niemu, czekają mnie zmiany. Myślę..a raczej mam nadzieję, że na lepsze.
Wracając do samego Brzuszka..jak on się zmienił...Boże ...Jest taki milusiński, przytula się w zasadzie cały czas, wchodzi na kolana, śpi ze mną i to nie w nogach- obok mnie- zawładnął moim małym łóżkiem i oczywiście nie mam zamiaru go wywalać - to jego łóżko hhahaha. Niesamowita zmiana, a ja go kocham całym sercem. Mój kochany mały Miś.
2. Lekcja miłości.
 Prosiłam Boga/wszechświat o miłość..w zasadzie do człowieka...marzyłam aby pokochać kogoś tak mocno, jak kocham Barcelonę. Jednak zazwyczaj dzieje się tak, że Bóg/wszechświat nam daje to czego potrzebujemy, a nie to czego oczekujemy. Dostaję lekcję miłości od początku mojej przygody w Barcelonie .
,,Jeśli prosisz Boga, żeby nauczył Cię prawdziwie kochać, nie zdziw się, kiedy stanie przed Tobą człowiek, któremu będzie trzeba umyć nogi. Nie zdziw się, że będziesz miał okazję zatroszczyć się o tych, z którymi bardzo Ci niewygodnie. Nie zdziw się, że staniesz przed decyzją przebaczenia. Nie zdziw się, kiedy będziesz miał poczucie, że Bóg/ wszechświat milczy, a Ty zaciskasz zęby, żeby wytrwać w wierności. Nie dziw się zaproszeniu do uwielbienia przez łzy i do dobroci mimo upokorzenia.
Przeszłam to wszystko. Nie jest łatwo ani zaciskać zębów, kiedy milczy, ani być dobrym, kiedy stawia przed Tobą próbę za próbą. ...ale chyba ...przez nie przeszłam. Kocham Życie. Kocham Barcelonę. Kilka razy chciałam zrezygnować..i za każdym razem właśnie Bóg/wszechświat udzielał mi pomocy.....i wypychał mnie z powrotem do miasta moich marzeń. Jejku ile razy chciałam się poddać...
Wczoraj obejrzałam pierwszy raz bajkę Viana Skarb Oceanów. Naprawdę. Pierwszy raz. Co śmieszniejsze - piosenka z filmu, była moją piosenką motywacyjną przed wylotem do Barcelony.
Oglądałam ją i otwierałam oczy ze zdziwienia..hahahah to bajka o mnie...Jest w niej motyw z Babcią...i także ..(nie chcę zdradzać całej bajki...) motyw jak ocean pomaga jej w trudnych chwilach :)
3. Lekcja przeżycia.
Dostałam cenną lekcję przeżycia/przetrwania. Kilka razy to już mówiłam...ale powtórzę- Barcelona uratowała mi życie. Nie mam na myśli przenośni- uratowała mi życie. Mówię to z pełną odpowiedzialnością.
Dostałam lekcję przetrwania, kiedy zostałam z niczym. Dostałam lekcję przetrwania, kiedy z jedną walizką stałam na lotnisku El Prat, . Dostałam lekcję przetrwania, kiedy bez języka musiałam załatwić pracę, dach nad głową i każdy dzień był wyzwaniem. Kiedy płakałam w poduszkę, że już więcej nie dam rady, że jestem samotna, że się boję......
4. Lekcja życia...lekcję przetrwania, zamieniam szybko w lekcję życia:)
Bo życie jest po to aby żyć, a nie po to aby wegetować w bezpiecznej skorupce. Nauczyłam się cieszyć z każdego dnia. Nauczyłam się znowu płakać ze śmiechu...nauczyłam się doceniać drobne rzeczy, dach nad głową, .....i nie zamieniłabym tego , nie chciałabym cofnąć czasu!!! Każda chwila jest bezcenna...i miałam wiele momentów, w których czułam się tak naprawdę naprawdę SZCZĘŚLIWA
5. Lekcja cieszenia się życiem- DISFRUTA LA VIDA
Korzystam, kiedy tylko mogę. Łapię każdą możliwość, szansę- niezależnie od ceny. Dużą cenę zapłaciłam za możliwość spełnienia marzenia, teraz jest łatwiej. Poznałam cudownych ludzi, dzięki pisaniu bloga też. Wspaniałych ludzi obok i w Polsce, na których mogę liczyć.No i co więcej...mam na wiele wiele spraw, które wcześniej przyprawiałyby mnie o atak serca , krótko mówiąc : ,,wyjebane" :)))) ( wiem, że Michał W będzie mi wypominał przekleństwa hahaah no trudno).
Nie wiem czy o czymś zapomniałam...hmmm . Mogę powiedzieć, że czekają mnie spore zmiany...znowu...wyzwania....i proszę Boga aby mi pomógł....bo nie chcę jeszcze wracać do Polski...jeszcze nie , jeszcze nie czas..proszę...jeszcze nie...mam tu jeszcze coś do zrobienia...Jak takie dziecko, które bawi się na placu zabaw w wielkiego podróżnika a matka ciągnie go za ucho do domu ...MAMO MAMO JESZCZE NIE PROSZĘ JESZCZE NIEEEE

Cały wpis podsumuję :
,, Chcę żyć tak, żeby nigdy potem nie żałować niewykorzystanych okazji, przemijających tak szybko chwil...
Chcę żyć tak, żeby za kilka lat móc powiedzieć : O TO MI WŁAŚNIE CHODZIŁO!!...zamiast: mogłam zrobić to inaczej...
Chcę żyć tak, abym kładąc się do snu, mogła stwirdzić : ...tak..dziś czułam...żyłam.. byłam szczęśliwa...dziś szczerze uśmiechały się moje oczy do wszystkich i do wszystkiego ...
Chcę żyć tak, bo życia nikt mi nie odda z powrotem"
(Beata Kuś)

I tego sobie życzę w Nowym zajebistym , szalonym Roku.


Komentarze

Popularne posty