Strach

Strach.
Dlaczego taki tytuł?  Zaraz wszystko wyjaśnię.
Strach towarzyszył mi bardzo często w czasie całej mojej przygody w Barcelonie.. i przed. Kiedyś strach paraliżował mnie, i rezygnowałam z czegoś co było dla mnie istotne- z obawy, że nie dam rady czegoś zrobić....potem to się zmieniało. Pomimo towarzyszącego mi strachu, robiłam coraz więcej i więcej ..aż hop ! i znalazłam się w Barcelonie.hehee ale to było z miłości. Dla miłości potrafię dużo znieść, dużo zrobić. Jest najważniejsza..... Potem każdy dzień był wypełniony mieszanką strachu i ekscytacji. Teraz...prawie go nie odczuwam. Coś się zmieniło. Praktycznie go nie odczuwam...albo zaakceptowałam go jako mojego kompana w podróży zwanej życiem i nawet się polubiliśmy? hehe nie wiem.
Zaczął się luty. Pamiętam, jak rok temu zostałam bez pracy ( sama z niej zrezygnowałam) i bez mebli w domu :) Wróciłam do Polski na miesiąc i bałam się powrotu do Barcelony. Ale postanowiłam wrócić ...bałam się ..jasne- miałam wrócić i zarabiać 500€ :D .
Dziś też czekają mnie duże zmiany. Ten miesiąc będzie ...jest jedną wielką bombą zegarową- niestety nie mam zapalnika i nie wiem dokładnie kiedy wybuchnie:).
Niedługo mogę zostać bez dachu nad głową ... i jakoś się nie boję hmmm, denerwuje mnie raczej niepewność  . Niedługo czekają mnie niemałe zmiany w pracy- tutaj dochodzą emocję...tak. hmmm ale raczej nie nazwałabym tego strachem. Ostatnio dużo decyzji podejmuję szybko, twardo, nie myśląc o tym czy mnie to będzie kosztowało dużo emocji czy nie. Czarne- białe. Pim pam, decyzja podjęta.
Strach....staję z nim twarzą w twarz i krzyczę, że się go nie boję :)
I tu, żeby rozluźnić atmosferę, opowiem jedną historię...hahaahahaha Koza jesteś taka nieodpowiedzialna.
Poszłyśmy z dziewczynami na drinka. Karolino, myślisz, że nie powinnam wymieniać Twojego imienia? W zasadzie o Ciebie tutaj chodzi haahha.
Po wyjściu z baru Karolina poprosiła aby Natalia (też będziesz heheh) zrobiła jej zdjęcie. Natalia trzymała telefon w dłoni i nagle... nie wiadomo skąd z tylu podszedł nas jakis chłopak , chwycił telefon i zaczął uciekać . Wydaje nam się, że był z kolegą ;)
Przez moment oniemiałyśmy. Ukradł ! Telefon! Jak to....i po chwili .....zaczęłyśmy go gonić....biegłyśmy za złodziejem krzycząc ( I znowu będą przekleństwa) stooooopppp kurwaaaaaaaa LAAAADROOONNNN (złodziej) POLIIICIAAAAAAA. Biegłyśmy jak głupie ...ale uciekł.
Na drugi dzień ..stwierdziłyśmy, że jednak to nie było rozsądne...mógł mieć nóż..w Barcelonie nie jest bezpiecznie..no ale...KTOO TAM BY O TYM MYYYYYŚLAŁ hahahahahahahaha
Nie poczułyśmy strachu. Nic. To było jak impuls. Pytanie...co byśmy zrobiły, gdyby udało się go złapać...haha nie wiem, na szczęście biegł szybciej niż Gazela;)
Taki mały przerywnik ...bo jednak na zakończenie opowiem, czego się boję:)
Nie jest łatwo przyznawać się do słabości , chociaż ten blog jest dowodem, że ...- tego też się nie boję:) Jestem silna- a siła pozwala mi pokazać moje wrażliwe oblicze...
A boję się tego, o czym najbardziej marzę, za czym tęsknię i czego pragnę .
Napiszę to jeszcze raz.
,,Dla miłości potrafię dużo znieść, dużo zrobić. Jest najważniejsza.....a jej boję się najbardziej :) "
Mowię tu o miłości do kogoś. Chciałabym pokochać kogoś z wzajemnością ..i nie bać się tego uczucia. Nie bać się, że ze mnie zrezygnuje, odrzuci, że wybierze coś innego. Czasami idę po mieście za rodziną z dzieckiem i ogarnia mnie uczucie, że ja nigdy nie poczuję jak to jest, już chyba powoli zaczynam akceptować ten stan..być może ten na górze ma na mnie inny plan:)
Hmmm na tym zakończę, następny post będzie już niebawem, jak to mówi Karolina : ,,Coś czuję, że będzie gruuuubooo"....a teraz wybaczcie, bo przyleciała Boldi i idę się z nią spotkać:D


Komentarze

Popularne posty